"ratunkiem dla spadającej sprzedaży biletów byłyby płatne parkingi dla kierowców spoza miasta" i z tym się nie zgodzę, chociażby dlatego, że wiązałoby się to koniecznością zapewnienia darmowych przejazdów dla przyjezdnych, a przecież nie o to tu chodzi. Czy sytuacji miejskiego przewoźnika, który został stworzony głównie dla Zakładów Azotowych Puławy, które od samego początku zatrudniają około 3, 5 tysiąca pracowników i wszyscy dojeżdżają na Azoty, czy to własnym samochodem, autobusem czy rowerem, nie mogą poprawić właśnie oni? W dniu 1 maja 1974 r. w Puławach zaczęła się historia puławskiego MZK i wtedy rozpoczęły kursowanie miejskie autobusy na trasach Nr 1 - ZA brama nr 1 – Włostowice, Nr 2 - ZA brama nr 1 – Dworzec Towarowy PKP i Nr 3 - ZA brama nr 3 – Dworzec osobowy PKP, a więc firma została powoła do życia głównie dla puławskich Azotów i jej pracowników. Dlaczego zdecydowana większość pracowników tej firmy nie dojeżdża autobusami MZK? Większość pracowników ZA mieszka w Puławach lub poza Puławami na obszarze obsługiwanym przez puławskie MZK. Czy wszyscy oni, z małymi wyjątkami nie powinni korzystać z usług miejskiego przewoźnika? Licząc koszty zakupu samochodu, jego eksploatacji, w tym przeglądów, napraw, ubezpieczeń i paliwa to wielokrotność kosztów dojazdu autobusem miejskim. Średni dzienny koszt dojazdu uwzględniający powyższe czynniki z Puław na Azoty i do domu, to około 10 - 15 zł, a bilet miesięczny to tylko około 80 zł! To samo dotyczy pracowników puławskich instytucji, firm i urzędów, pod którymi brakuje miejsc na parkingach zajętych przez samochody pracowników, zamiast interesantów. Czy w trosce o własną kieszeń i środowisko nie powinno się zostawiać własnych samochodów w domu? Czy nie czas na zmiany przyzwyczajeń? Tylko kto bogatemu jeżdżącemu własnym samochodem do Azot i nazod zabroni?
|
|
"ratunkiem dla spadającej sprzedaży biletów byłyby płatne parkingi dla kierowców spoza miasta" i z tym się nie zgodzę, chociażby dlatego, że wiązałoby się to koniecznością zapewnienia darmowych przejazdów dla przyjezdnych, a przecież nie o to tu chodzi. Czy sytuacji miejskiego przewoźnika, który został stworzony głównie dla Zakładów Azotowych Puławy, które od samego początku zatrudniają około 3, 5 tysiąca pracowników i wszyscy dojeżdżają na Azoty, czy to własnym samochodem, autobusem czy rowerem, nie mogą poprawić właśnie oni? W dniu 1 maja 1974 r. w Puławach zaczęła się historia puławskiego MZK i wtedy rozpoczęły kursowanie miejskie autobusy na trasach Nr 1 - ZA brama nr 1 – Włostowice, Nr 2 - ZA brama nr 1 – Dworzec Towarowy PKP i Nr 3 - ZA brama nr 3 – Dworzec osobowy PKP, a więc firma została powoła do życia głównie dla puławskich Azotów i jej pracowników. Dlaczego zdecydowana większość pracowników tej firmy nie dojeżdża autobusami MZK? Większość pracowników ZA mieszka w Puławach lub poza Puławami na obszarze obsługiwanym przez puławskie MZK. Czy wszyscy oni, z małymi wyjątkami nie powinni korzystać z usług miejskiego przewoźnika? Licząc koszty zakupu samochodu, jego eksploatacji, w tym przeglądów, napraw, ubezpieczeń i paliwa to wielokrotność kosztów dojazdu autobusem miejskim. Średni dzienny koszt dojazdu uwzględniający powyższe czynniki z Puław na Azoty i do domu, to około 10 - 15 zł, a bilet miesięczny to tylko około 80 zł! To samo dotyczy pracowników puławskich instytucji, firm i urzędów, pod którymi brakuje miejsc na parkingach zajętych przez samochody pracowników, zamiast interesantów. Czy w trosce o własną kieszeń i środowisko nie powinno się zostawiać własnych samochodów w domu? Czy nie czas na zmiany przyzwyczajeń? Tylko kto bogatemu jeżdżącemu własnym samochodem do Azot i nazod zabroni?A ja się zgodzę że parkingi przy drogach miejskich powinny byc darmowe wyłącznie dla mieszkańców Puław. Wreszcie mielibyśmy gdzie parkować a emkami by ktoś jeździł. |
|
"ratunkiem dla spadającej sprzedaży biletów byłyby płatne parkingi dla kierowców spoza miasta" i z tym się nie zgodzę, chociażby dlatego, że wiązałoby się to koniecznością zapewnienia darmowych przejazdów dla przyjezdnych, a przecież nie o to tu chodzi. Czy sytuacji miejskiego przewoźnika, który został stworzony głównie dla Zakładów Azotowych Puławy, które od samego początku zatrudniają około 3, 5 tysiąca pracowników i wszyscy dojeżdżają na Azoty, czy to własnym samochodem, autobusem czy rowerem, nie mogą poprawić właśnie oni? W dniu 1 maja 1974 r. w Puławach zaczęła się historia puławskiego MZK i wtedy rozpoczęły kursowanie miejskie autobusy na trasach Nr 1 - ZA brama nr 1 – Włostowice, Nr 2 - ZA brama nr 1 – Dworzec Towarowy PKP i Nr 3 - ZA brama nr 3 – Dworzec osobowy PKP, a więc firma została powoła do życia głównie dla puławskich Azotów i jej pracowników. Dlaczego zdecydowana większość pracowników tej firmy nie dojeżdża autobusami MZK? Większość pracowników ZA mieszka w Puławach lub poza Puławami na obszarze obsługiwanym przez puławskie MZK. Czy wszyscy oni, z małymi wyjątkami nie powinni korzystać z usług miejskiego przewoźnika? Licząc koszty zakupu samochodu, jego eksploatacji, w tym przeglądów, napraw, ubezpieczeń i paliwa to wielokrotność kosztów dojazdu autobusem miejskim. Średni dzienny koszt dojazdu uwzględniający powyższe czynniki z Puław na Azoty i do domu, to około 10 - 15 zł, a bilet miesięczny to tylko około 80 zł! To samo dotyczy pracowników puławskich instytucji, firm i urzędów, pod którymi brakuje miejsc na parkingach zajętych przez samochody pracowników, zamiast interesantów. Czy w trosce o własną kieszeń i środowisko nie powinno się zostawiać własnych samochodów w domu? Czy nie czas na zmiany przyzwyczajeń? Tylko kto bogatemu jeżdżącemu własnym samochodem do Azot i nazod zabroni?Warszawa Lublin i inne miasta które mają płatne parkingi zapewniają darmowe przejazdy dla przyjezdnych? Ręce opadają. |
|
"ratunkiem dla spadającej sprzedaży biletów byłyby płatne parkingi dla kierowców spoza miasta" i z tym się nie zgodzę, chociażby dlatego, że wiązałoby się to koniecznością zapewnienia darmowych przejazdów dla przyjezdnych, a przecież nie o to tu chodzi. Czy sytuacji miejskiego przewoźnika, który został stworzony głównie dla Zakładów Azotowych Puławy, które od samego początku zatrudniają około 3, 5 tysiąca pracowników i wszyscy dojeżdżają na Azoty, czy to własnym samochodem, autobusem czy rowerem, nie mogą poprawić właśnie oni? W dniu 1 maja 1974 r. w Puławach zaczęła się historia puławskiego MZK i wtedy rozpoczęły kursowanie miejskie autobusy na trasach Nr 1 - ZA brama nr 1 – Włostowice, Nr 2 - ZA brama nr 1 – Dworzec Towarowy PKP i Nr 3 - ZA brama nr 3 – Dworzec osobowy PKP, a więc firma została powoła do życia głównie dla puławskich Azotów i jej pracowników. Dlaczego zdecydowana większość pracowników tej firmy nie dojeżdża autobusami MZK? Większość pracowników ZA mieszka w Puławach lub poza Puławami na obszarze obsługiwanym przez puławskie MZK. Czy wszyscy oni, z małymi wyjątkami nie powinni korzystać z usług miejskiego przewoźnika? Licząc koszty zakupu samochodu, jego eksploatacji, w tym przeglądów, napraw, ubezpieczeń i paliwa to wielokrotność kosztów dojazdu autobusem miejskim. Średni dzienny koszt dojazdu uwzględniający powyższe czynniki z Puław na Azoty i do domu, to około 10 - 15 zł, a bilet miesięczny to tylko około 80 zł! To samo dotyczy pracowników puławskich instytucji, firm i urzędów, pod którymi brakuje miejsc na parkingach zajętych przez samochody pracowników, zamiast interesantów. Czy w trosce o własną kieszeń i środowisko nie powinno się zostawiać własnych samochodów w domu? Czy nie czas na zmiany przyzwyczajeń? Tylko kto bogatemu jeżdżącemu własnym samochodem do Azot i nazod zabroni?Takią szczujnią obrażasz jedynie pracowników Zakładów i innych ludzi spoza Puław! Co mnie obchodzi 1974 rok i kiedy, dla kogo rozpoczęły kursowanie miejskie autobusy?! Teraz jest 2021rok! Mam prawo używać swojego samochódu nawet jak mieszkam poza Puławami i parkować za darmo na miejskim parkingu! Bo jest bezpłatny! Ataki na dojeżdżających samochodami na zakłady pracowników spod puławskich miejscowości podłe i dzielące ludzi! Nie interesuje mnie utrzymanie niewydolnych i rozczeniowych firm. Nikt mnie nie zmusi do jeżdżenia MZK nawet jak by ta miała upaść! |
|
Najpierw niech wezmą się za zmianę rozkładu jazdy autobusów. Szok, jak wszystko jest źle rozplanowane. Nie będąc mieszkanką Puław, w moim uznaniu, tragicznie opisane są przystanki. Często pytałam męża, który przystanek to który i niestety sam nie potrafił mi pomóc. Jadąc z Niwy do pracy w okolice Kołłątaja na godzinę 9:00, był problem ze znalezieniem autobusu. Albo jeżdżą dwa autobusy różnych linii praktycznie pod rząd, albo nic. Tak samo z powrotem. Autobus linii 6 spóźniony 20 minut dzień w dzień! Żart i kpina. W Lublinie co jakiś czas robią jazdy testowe. Sprawdzają, czy czas przejazdu zgadza się z tym co jest napisane na rozkładzie. Lublin 4 razy większy od Puław, ale przystanki są tak dobrze nazwane, że nie ma problemu z dojechaniem z punktu A do B. Kolejna rzecz do poprawki w Puławach. Zarząd Miejskiej komunikacji zatrzymał się w latach '80 kiedy w Puławach najważniejsze były ZA. Przecież obecnie można łatwo sprawdzić (w porozumieniu z UM, albo inną instytucją), gdzie są największe zakłady pracy i szkoły. Natężenie ruchu można sprawdzić, wymaga to dodatkowej pracy, ale wtedy jestem przekonana, że wpłynęło by to na pasażerów. Głównym problemem jest jednym słowem brak chęci ze strony Zarządu! Badajcie, sprawdzajcie, zróbcie ankiety, a nie siedzicie na swoich krzesłach i pijecie kawkę nic nie robiąc... :/
|
|
W Chełmie też spadły wpływy z biletów i to było gdzieś bliżej 15% Zwyczajnie przestano się wygłupiać i zrobiono darmowa komunikację miejska dla wszystkich. Bo to już był bezsens utrzymywać bilety, jeździć na pusto z pojedynczymi pasażerami (głownie emerytami na darmowych przejazdach) i dopłacać do tego 85%
|
|
W Chełmie też spadły wpływy z biletów i to było gdzieś bliżej 15% Zwyczajnie przestano się wygłupiać i zrobiono darmowa komunikację miejska dla wszystkich. Bo to już był bezsens utrzymywać bilety, jeździć na pusto z pojedynczymi pasażerami (głownie emerytami na darmowych przejazdach) i dopłacać do tego 85%Komunikacja miejska w Chełmie obejmuje wyłącznie teren miasta a nie całe okoliczne powiaty jak w LPU. Poza tym mimo że miasto znacznie większe jest mniej kursow i dużo mniejsze zatrudnienie niż tutaj. |
|
Mi przychodzą na myśl takie pytania. Jakie w przeliczeniu na ilość mieszkańców jest zatrudnienie w miejskiej komunikacji w Chełmie i Puławach? Czy w Chełmie chociaż jeden kurs jest poza granice miasta? Jakie są koszta pracownicze oraz funkcjonowania spółki w Chełmie a jakie w Puławach? Jak z dodatkami, stażami, premiami w tych miastach a jak u prywatnych przewoźników? Czy to prawda że comiesięczny dodatek stażowy w puławskim MZK wynosi 40% pensji?!?!? ? rozwiń
|
|
Mi przychodzą na myśl takie pytania. Jakie w przeliczeniu na ilość mieszkańców jest zatrudnienie w miejskiej komunikacji w Chełmie i Puławach? Czy w Chełmie chociaż jeden kurs jest poza granice miasta? Jakie są koszta pracownicze oraz funkcjonowania spółki w Chełmie a jakie w Puławach? Jak z dodatkami, stażami, premiami w tych miastach a jak u prywatnych przewoźników? Czy to prawda że comiesięczny dodatek stażowy w puławskim MZK wynosi 40% pensji?!?!? ? rozwińJest skromniesza komunikacja miejska. Tylko na terenie miasta, bo sasiednia gmina nie chciała dopłacać do tej komunikacji. Koszt roczny utrzymania ok 8 mln. w dużej mierze chyba taniej jest bo kierowcy prawdopodobnie jeżdzą na minimalnym wynagrodzeniu. W Chełmie pracy nie ma to robią za taką kasę. |
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|