ile jeszcze lekarze będą terroryzować Naród Polski? Trzeba obniżyć im pensje do minimalnej krajowej i przeprowadzić lustrację majątkową i reedukację moralną - niech 1 dzień w miesiacu pracują w rolnictwie
|
|
Łachudry i Łapówkarze ja bym im nic nie dała. Mało sie łapówek nabiorą. Jak i sie nie podoba wyjazd z kraju...
|
|
Niech najpierw zapłacą za najdroższe studia, które zrobili za darmo, a dopiero później domagają się takich stawek. Dla przykładu pracownik na budowie zarabia około 100 zł za 10 godzin ciężkiej pracy (dyżur to często tylko siedzienie w szpitalu),nauczyciel ok 25 zł (brutto) za godzinę.
|
|
Chcą za mało! Co najmniej 150 zł za godzinę.Tylko wtedy będą zarabiać godnie.
Są wspaniałymi fachowcami, to się należy.
|
|
ZDROWE PROPORCJE (Służba Zdrowia nr 22-25 (3723-3726) - 24 marca 2008)
czyli - 12.526 ZŁ miesięcznie dla lekarza specjalisty
Najbardziej szanowaną i najwięcej zarabiającą grupą zawodową w Stanach Zjednoczonych są lekarze. Ich średnie miesięczne zarobki przekraczają przeciętne dochody adwokatów i sędziów. Ich wysokość jest naturalną konsekwencją uczciwej wyceny pracy którą wykonują. Osoby odpowiedzialne za ludzkie zdrowie i życie powinny i są w tym najpotężniejszym na świecie kraju sprawiedliwie wynagradzane. Średnie miesięczne zarobki amerykańskiego lekarza, przeliczając na złotówki to 32 tys. zł. Polscy lekarze zarabiają dziesięciokrotnie mniej. Statystyczny polski lekarz nigdy nie będzie zarabiał tyle co jego amerykański kolega. Zresztą lekarze w Polsce nie żądają stawek lekarzy amerykańskich, bo doskonale zdają sobie sprawę i rozumieją, że ich kraj nie jest, nie był i nigdy nie będzie Ameryką. Chcą jedynie wprowadzenia zdrowych proporcji pomiędzy zarobkami różnych grup zawodowych, czyli sprawiedliwej wyceny własnej pracy z uwzględnieniem posiadanego wykształcenia, doświadczenia i odpowiedzialności. Choć wysokość pensji amerykańskich lekarzy zawsze będzie wielokrotnością dochodów ich polskich kolegów, przed środowiskiem polskich medyków pojawiła się szansa, którą można i należy w nadchodzącym czasie wykorzystać. Chodzi o ustalenie zdrowych proporcji w wynagradzaniu lekarzy względem wysokości wynagrodzeń przedstawicieli innych grup zawodowych.
Wynagrodzenie pielęgniarki dyplomowanej w USA stanowi 37% średniego wynagrodzenia lekarza ogólnego. Idąc tym tropem (Amerykanie są ekspertami w wartościowaniu pracy poszczególnych grup zawodowych) bardzo łatwo można obliczyć należną wysokość przeciętnej lekarskiej pensji. Zakładając jednak, że pielęgniarki podobnie jak lekarze zarabiają w Polsce zdecydowanie za mało, wysokość należnego wynagrodzenia lekarzy należy wyliczać wg. płacy osób zatrudnionych w administracji, której wysokość wydaje się być adekwatna do wykształcenia, odpowiedzialności i wykonywanej pracy. Średnie miesięczne zarobki pracownika administracji w USA stanowią 19% przeciętnych dochodów amerykańskiego lekarza. W Polsce wynagrodzenie pracownika administracji szpitalnej (Tabela 2.) wynosi 2.380 zł. Miesięczne wynagrodzenie lekarza zatrudnionego w tym samym szpitalu powinno zatem wynosić 12.526 zł /2.380 zł : 19%/. (Tabela 3.)
Polscy lekarze powoli uświadamiają sobie jak ważną i odpowiedzialną pracę wykonują. Coraz odważniej sprzeciwiają się zbyt niskim wynagrodzeniom i za pomocą wszelkich dostępnych i zarazem zgodnych z prawem metod starają się doprowadzić do wzrostu wysokości swoich pensji. Wiedzą, że tylko przy pomocy silnego lobby i odpowiednio wywieranego nacisku będą w stanie doprowadzić do sprawiedliwego traktowania osób wykonujących zawód lekarza w Polsce. Tym tropem idą również najmłodsi medycy, którzy coraz sprawniej organizują się i w przypadku nie spełnienia ich postulatów zapowiadają strajk. Lekarz w trakcie specjalizacji nie powinien w normalnym państwie zarabiać tyle, co niższy, czy nawet średni personel medyczny. Skandalem i kpiną można nazwać fakt, że młodzi lekarze pomimo rządowych obietnic do tej pory nie otrzymali 30% podwyżki.
Czy lekarze po raz kolejny powinni wykazać się cierpliwością i po raz kolejny dać szansę obecnemu rządowi? Tak, jeśli nie znudziła ich sytuacja wierzenia kolejnym ekipom rządzącym i nie znużył ich trwający od lat maraton rozczarowań. Nie, jeśli mają dosyć bycia niewolnikami we własnym kraju, chcą normalnie żyć i zarabiać. Obietnica dotycząca wysokości miesięcznych zarobków lekarza specjalisty w 2010 roku w wysokości 11 tys. zł, jaką złożyła minister Kopacz, bez odpowiednio silnych nacisków ze strony naszego środowiska okaże się z całą pewnością niemożliwa do spełnienia. Zapewne pojawią się inne priorytety lub w budżecie powstanie „wielka dziura”, która uniemożliwi dalszy wzrost lekarskich wynagrodzeń. Potem kolejna ekipa rządząca złoży kolejne obietnice i poprosi o dodatkowe miesiące, a może i lata. W tym czasie wielu lekarzy, którzy teraz wierzą w polityczne przyrzeczenia i nie robią nic, by przyspieszyć ich realizację, zapłacze otrzymując swoją pierwszą, jakże skromną emeryturę.
Nauczeni wieloletnim doświadczeniem polscy medycy już dawno powinni przestać ufać politykom, a zacząć wierzyć w konkrety i w to, co namacalne. Najwyższy czas, by ostatecznie uodpornili się na argumenty głosicieli etyki, mających za nic nieetyczne postępowanie państwa wobec ich grupy zawodowej. Większość z tych, którzy jako argumentu chronicznie nadużywają słów typu powołanie, misja, czy poświęcenie od lat zręcznie manipuluje lekarskim środowiskiem, po cichu drwiąc z lekarskiej naiwności. Niestety okazało się, że kolejny już rząd zręcznie ukrywa się przed odpowiedzialnością, przerzucając ją na samorządy i bogu ducha winnych dyrektorów szpitali.
Decyzja o nie zwiększeniu środków na ochronę zdrowia i wiara, że uszczelnienie niedofinansowanego systemu może uzdrowić sytuację w ochronie zdrowia jest najprawdopodobniej tylko preludium do opery o znajomo brzmiącym tytule ”Obietnice ssane z palca”. Naprawa systemu, w którym jest zdecydowanie za mało pieniędzy powinna zaczynać się nie od jego uszczelniania (swą szczelnością, bowiem wcale istotnie nie odbiega on od systemów innych państw europejskich), a od jak najszybszego zasilenia go odpowiednią ilością środków finansowych. Polskie szpitale to nie valetudinaria, a specjalistyczne placówki, w których diagnostyka i leczenie słono kosztują! Do tej pory system funkcjonował tylko i wyłącznie dzięki lekarzom, którzy jak przysłowiowi chińscy robotnicy pracowali, od świtu do nocy, jedynie za przysłowiową miskę ryżu. Czasy te bezpowrotnie mijają. Lekarze zaczynają brać sprawy w swoje ręce składając wypowiedzenia lub nie zgadzając się na pracę powyżej 48 godzin. Wydaje się, że właśnie tędy droga.
Jak powiedziała minister Kopacz płaca powinna być powiązana z wykształceniem, umiejętnościami i zaangażowaniem. Te słowa polscy lekarze powinni wziąć sobie głęboko do serca. Niestety nie jest to tylko kwestia racjonalnej polityki płacowej dyrektorów placówek, a ilości środków, jakie mają do dyspozycji. Z pustego i Salomon nie naleje. Jednak, jeśli rząd deklaruje dofinansowanie budowy stadionów, dlaczego nie ma pieniędzy na ochronę zdrowia Polaków? Czy ważniejsze są igrzyska, czy życie i zdrowie obywateli?! Jeśli w budżecie brakuje środków na wyższe cele, może czas ten budżet w jakiś sposób zasilić? Może czas wzorem innych krajów wprowadzić współpłacenie za usługi medyczne lub
|
|
[quote name='Andrzej' post='33122' date='26.06.2008, 09:28']ZDROWE PROPORCJE (Służba Zdrowia nr 22-25 (3723-3726) - 24 marca 2008)
czyli - 12.526 ZŁ miesięcznie dla lekarza specjalisty
Najbardziej szanowaną i najwięcej zarabiającą grupą zawodową w Stanach Zjednoczonych są lekarze. Ich średnie miesięczne zarobki przekraczają przeciętne dochody adwokatów i sędziów. Ich wysokość jest naturalną konsekwencją uczciwej wyceny pracy którą wykonują. Osoby odpowiedzialne za ludzkie zdrowie i życie powinny i są w tym najpotężniejszym na świecie kraju sprawiedliwie wynagradzane. Średnie miesięczne zarobki amerykańskiego lekarza, przeliczając na złotówki to 32 tys. zł. Polscy lekarze zarabiają dziesięciokrotnie mniej. Statystyczny polski lekarz nigdy nie będzie zarabiał tyle co jego amerykański kolega. Zresztą lekarze w Polsce nie żądają stawek lekarzy amerykańskich, bo doskonale zdają sobie sprawę i rozumieją, że ich kraj nie jest, nie był i nigdy nie będzie Ameryką. Chcą jedynie wprowadzenia zdrowych proporcji pomiędzy zarobkami różnych grup zawodowych, czyli sprawiedliwej wyceny własnej pracy z uwzględnieniem posiadanego wykształcenia, doświadczenia i odpowiedzialności. Choć wysokość pensji amerykańskich lekarzy zawsze będzie wielokrotnością dochodów ich polskich kolegów, przed środowiskiem polskich medyków pojawiła się szansa, którą można i należy w nadchodzącym czasie wykorzystać. Chodzi o ustalenie zdrowych proporcji w wynagradzaniu lekarzy względem wysokości wynagrodzeń przedstawicieli innych grup zawodowych.
Wynagrodzenie pielęgniarki dyplomowanej w USA stanowi 37% średniego wynagrodzenia lekarza ogólnego. Idąc tym tropem (Amerykanie są ekspertami w wartościowaniu pracy poszczególnych grup zawodowych) bardzo łatwo można obliczyć należną wysokość przeciętnej lekarskiej pensji. Zakładając jednak, że pielęgniarki podobnie jak lekarze zarabiają w Polsce zdecydowanie za mało, wysokość należnego wynagrodzenia lekarzy należy wyliczać wg. płacy osób zatrudnionych w administracji, której wysokość wydaje się być adekwatna do wykształcenia, odpowiedzialności i wykonywanej pracy. Średnie miesięczne zarobki pracownika administracji w USA stanowią 19% przeciętnych dochodów amerykańskiego lekarza. W Polsce wynagrodzenie pracownika administracji szpitalnej (Tabela 2.) wynosi 2.380 zł. Miesięczne wynagrodzenie lekarza zatrudnionego w tym samym szpitalu powinno zatem wynosić 12.526 zł /2.380 zł : 19%/. (Tabela 3.)
Polscy lekarze powoli uświadamiają sobie jak ważną i odpowiedzialną pracę wykonują. Coraz odważniej sprzeciwiają się zbyt niskim wynagrodzeniom i za pomocą wszelkich dostępnych i zarazem zgodnych z prawem metod starają się doprowadzić do wzrostu wysokości swoich pensji. Wiedzą, że tylko przy pomocy silnego lobby i odpowiednio wywieranego nacisku będą w stanie doprowadzić do sprawiedliwego traktowania osób wykonujących zawód lekarza w Polsce. Tym tropem idą również najmłodsi medycy, którzy coraz sprawniej organizują się i w przypadku nie spełnienia ich postulatów zapowiadają strajk. Lekarz w trakcie specjalizacji nie powinien w normalnym państwie zarabiać tyle, co niższy, czy nawet średni personel medyczny. Skandalem i kpiną można nazwać fakt, że młodzi lekarze pomimo rządowych obietnic do tej pory nie otrzymali 30% podwyżki.
Czy lekarze po raz kolejny powinni wykazać się cierpliwością i po raz kolejny dać szansę obecnemu rządowi? Tak, jeśli nie znudziła ich sytuacja wierzenia kolejnym ekipom rządzącym i nie znużył ich trwający od lat maraton rozczarowań. Nie, jeśli mają dosyć bycia niewolnikami we własnym kraju, chcą normalnie żyć i zarabiać. Obietnica dotycząca wysokości miesięcznych zarobków lekarza specjalisty w 2010 roku w wysokości 11 tys. zł, jaką złożyła minister Kopacz, bez odpowiednio silnych nacisków ze strony naszego środowiska okaże się z całą pewnością niemożliwa do spełnienia. Zapewne pojawią się inne priorytety lub w budżecie powstanie „wielka dziura”, która uniemożliwi dalszy wzrost lekarskich wynagrodzeń. Potem kolejna ekipa rządząca złoży kolejne obietnice i poprosi o dodatkowe miesiące, a może i lata. W tym czasie wielu lekarzy, którzy teraz wierzą w polityczne przyrzeczenia i nie robią nic, by przyspieszyć ich realizację, zapłacze otrzymując swoją pierwszą, jakże skromną emeryturę.
Nauczeni wieloletnim doświadczeniem polscy medycy już dawno powinni przestać ufać politykom, a zacząć wierzyć w konkrety i w to, co namacalne. Najwyższy czas, by ostatecznie uodpornili się na argumenty głosicieli etyki, mających za nic nieetyczne postępowanie państwa wobec ich grupy zawodowej. Większość z tych, którzy jako argumentu chronicznie nadużywają słów typu powołanie, misja, czy poświęcenie od lat zręcznie manipuluje lekarskim środowiskiem, po cichu drwiąc z lekarskiej naiwności. Niestety okazało się, że kolejny już rząd zręcznie ukrywa się przed odpowiedzialnością, przerzucając ją na samorządy i bogu ducha winnych dyrektorów szpitali.
Decyzja o nie zwiększeniu środków na ochronę zdrowia i wiara, że uszczelnienie niedofinansowanego systemu może uzdrowić sytuację w ochronie zdrowia jest najprawdopodobniej tylko preludium do opery o znajomo brzmiącym tytule ”Obietnice ssane z palca”. Naprawa systemu, w którym jest zdecydowanie za mało pieniędzy powinna zaczynać się nie od jego uszczelniania (swą szczelnością, bowiem wcale istotnie nie odbiega on od systemów innych państw europejskich), a od jak najszybszego zasilenia go odpowiednią ilością środków finansowych. Polskie szpitale to nie valetudinaria, a specjalistyczne placówki, w których diagnostyka i leczenie słono kosztują! Do tej pory system funkcjonował tylko i wyłącznie dzięki lekarzom, którzy jak przysłowiowi chińscy robotnicy pracowali, od świtu do nocy, jedynie za przysłowiową miskę ryżu. Czasy te bezpowrotnie mijają. Lekarze zaczynają brać sprawy w swoje ręce składając wypowiedzenia lub nie zgadzając się na pracę powyżej 48 godzin. Wydaje się, że właśnie tędy droga.
Jak powiedziała minister Kopacz płaca powinna być powiązana z wykształceniem, umiejętnościami i zaangażowaniem. Te słowa polscy lekarze powinni wziąć sobie głęboko do serca. Niestety nie jest to tylko kwestia racjonalnej polityki płacowej dyrektorów placówek, a ilości środków, jakie mają do dyspozycji. Z pustego i Salomon nie naleje. Jednak, jeśli rząd deklaruje dofinansowanie budowy stadionów, dlaczego nie ma pieniędzy na ochronę zdrowia Polaków? Czy ważniejsze są igrzyska, czy życie i zdrowie obywateli?! Jeśli w budżecie brakuje środków na wyższe cele, może czas ten budżet w jakiś sposób zasilić? Może czas wzorem inn
|
|
A czy amerykańscy lekarze biorą w kieszeń od pacjentów? Jeżeli w Polsce tak mało zarabiają to skąd te piekne wille,drogie samochody,dacze itp?! Ajak się mają proporcje zarobkowe lekarzy amerykańskich do ich średniej krajowej?!
|
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|