Znakomita kandytatura. Pana Profesora cec***e profesjonalizm, pracowitość, uczciwość. To świetny dydaktyk i naukowiec. Doskonały organizator!
|
|
Młody i pracowity, a przy tym, co zaświadczam po zajęciach z nim, sympatyczny i życzliwy dla studentów, "zarażający" uśmiechem.
|
|
Andrzeja W. zgłaszam.
|
|
Jeżeli Pan Profesor publikuje regularnie w czasopismach z międzynarodową redakcją, miewa referaty na międzynarodowych konferencjach, a do tego odbył długoterminowe staże zagraniczne poznając organizację badań, dydaktyki i poziom wymagań stawianych pracownikom i studentom, oraz jest zdecydowany przenieść dobre praktyki do swojej Alma Mater i wie jak to zrobić, to jest wymarzonym kandydatem na rektora.
|
|
GośćSpozaUMCS
"Jeżeli Pan Profesor publikuje regularnie w czasopismach z międzynarodową redakcją, miewa referaty na międzynarodowych konferencjach, a do tego odbył długoterminowe staże zagraniczne poznając organizację badań, dydaktyki i poziom wymagań stawianych pracownikom i studentom, oraz jest zdecydowany przenieść dobre praktyki do swojej Alma Mater i wie jak to zrobić, to jest wymarzonym kandydatem na rektora."
Scopus wykazuje 1 pracę i zero cytowań. Oczywiście Indeks Hirscha również wynosi zero. To są wyniki identyczne, jakie osiągnął w czasie swojej dotychczasowej kariery naukowej obecny pan rektor. Jedyna różnica jest taka, że pierwszy osiągnął to 24 lata od magisterium, drugi potrzebował na to 42 lat.
|
|
Indeks Hirsha nie jest potrzebny, żeby być rektorem. Osoba, która wskazuje to jako główny wyznacznik i świadectwo kompetencji, przekreśla pracę wielu uznanych naukowców, którzy nie mają takich wskaźników. Z drugiej strony posiadanie wysokiego wskaźnika Hirsha nie oznacza, że mamy do czynienia z idealnym kandydatem na rektora. Liczą się dobre pomysły, wytrwałość, umiejętności w zarządzaniu i kompetencje miękkie.
|
|
I tak nie wygra pewniak już jest uzgodniony!
|
|
Fakt Jan Pomorski uwikłany w układy z każdą władzą byłby the best. Miał już swoją szansę po M. Harasimiuku i jakoś go nikt nie chciał. Jak widać od tego czasu nic się nie zmieniło
|
|
Tylko ekonomista!
|
|
[justify]W tym miejscu omówię techniki tłumaczeniowe stosowane w przypadku tłumaczenia języka dialogów lub monologów określonej grupy społecznej – grupy zawodowej, obecnego do niedawna na ekranach Państwa monitorów.[/justify]
[justify]1. Wariant pomijania całkowitego – przemilczenie elementu obscenicznego.[/justify]
[justify]2. Wariant pomijania częściowego – zastosowanie elementów „ekwiwalentnych semantycznie”.[/justify]
[justify]3. Wariant wyszukiwania ekwiwalentu funkcjonalnego – znalezienie ekwiwalentu funkcjonalnego wymaga dobrej znajomości kultur wyjściowej i docelowej.[/justify]
[justify]4. Wariant zastępowania synonimem – wymaga orientacji w zwyczajach językowych kultur wyjściowej i docelowej.[/justify]
[justify]Słowo " **** " w języku polskim jest wulgaryzmem określającym męskie genitalia. Język polski posiada dość skąpy wachlarz słów określających intymne części ciała, także męskiego. Dużo lżejszym jest „ ****”, cięższego kalibru będzie „*****”. Obecność tych elementów języka na ekranie Państwa monitorów jest niezbędna dla właściwej interpretacji sytuacji komunikacyjnej. Spróbujmy jednak bez napisów.[/justify]
[justify]Wariant tłumaczeniowy 1[/justify]
[justify]W tym wariancie mamy do czynienia z całkowitym zignorowaniem wyrażenia obscenicznego. To pomaga w złagodzeniu silnej subiektywności wypowiedzi autora/autorki.[/justify]
[justify]Wariant tłumaczeniowy 2[/justify]
[justify]Wariant ma na celu przystosowanie wypowiedzi do zapisów ustawy o języku polskim.[/justify]
[justify]„****” – zbój, nikczemnik.[/justify]
[justify]Powyższe ekwiwalenty mogą brzmieć śmiesznie, stąd lepszym zabiegiem tłumaczeniowym będzie zastąpienie wyrazu „****” sycylijskim „minicha”.[/justify]
[justify]Wariant tłumaczeniowy 3[/justify]
[justify]Ekwiwalent powinien oddawać stopień wulgarności ale też ładunek emocjonalny wypowiedzi. Między poczuciem wstydu, chęcią poprawności i empatią wobec scharakteryzowanego. Zobaczmy na przykładzie:[/justify]
[justify]„Che bellu u ꞌsticchio!” [/justify]
[justify] „Il piú gran pezzo di sticchio di Lublino” [/justify]
[justify]Wariant tłumaczeniowy 4[/justify]
[justify]Zaniechano zgodnie z zasadami translatorskimi by nie eskalować dyskomfortu czytelnika.[/justify]
|
|
W tym miejscu omówię „technikę opisu” z postu rozpoczynającego się od zdania „Uważam, że nie nadaje się…”.
Odejście od oryginału z jednoczesnym tłumaczeniem kontekstowym.
Typowa technika zawstydzania, upokarzania ale też deprecjonowania w środowisku zawodowym. Z drugiej strony wypowiedz uzewnętrznia zespół intersubiektywnych przekonań na temat tego, co jest dobrze odbierane, a co nie jest akceptowane. Cel socjotechniczny tego postu: kształtowanie poczucia wspólnotowego upokorzenia w powiązaniu z kandydaturą opisanego. Jest przecież wstyd taki, w którym wstydzimy za innych. Wynika to z poczucia przynależności do wspólnoty, także zawodowej. Wstyd ten powoduje silne afekty. Realizuje się poprzez interakcję z osobą, a także obiektem lub przedstawieniem. W wymiarze indywidualnym powyższa technika opisu może spełniać rolę kompensacji utraconej pozycji w grupie. Pojawia się z tytułu niedostatecznych osiągnięć indywidualnych. Ponadto ujawnia poczucie gniewu, potrzebę zemsty, ale też nikczemność.
Parezjasta – ktoś, kto przypisuje sobie prawo mówienia o wszystkim bez względu na obowiązujące standardy, a jednocześnie ku standardom zwraca się dokonując sugestywnej projekcji wizerunku danej osoby. Mowa parezjastyczna stosowana jest w terapii pourazowej, np. jako reakcja na szok związany z powzięciem informacji o kandydaturze na wysokie stanowisko osoby, której przychylności parezjasta nie zdołał sobie zaskarbić. Notabene, przesłanką może być wysoki indeks Hirscha osiągany przez cytowanie własnych artykułów w kolejnych własnych artykułach.
|
Strona 2 z 2
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|