Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

NIK: Matematyka nie powinna być obowiązkowa na maturze. Co na to MEN?

Utworzony przez Użytkownik niezarejestrowany, 20 lutego 2019 r. o 12:25 Powrót do artykułu
Gwożdzia w ścianę nie wbije, na wf nie chodził, matematyki na maturze nie zdawał, w wojsku nie był - ale magister..... ;-)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
A umiejętność czytania i pisania nadal pozostaje na maturze obowiązkowa?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Szef NIK-u pan Kwiatkowski wykorzystuje stanowisko i firmę do działań propagandowych, pod publiczkę, które mają mu zwiększyć popularność i sympatię wśród młodych wyborców, przed wielu laty pan Giertych z podobną intencją ułatwił zdanie matury tym wszystkim nieukom, którzy mieli jedną ocenę niedostateczną, czekamy więc na głodnego sukcesu polityka, który w ogóle zniesie maturę, wzrok kierujemy na Biedronia
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Brakuje fachowców rzemieślników, którymi osoby nie radzące sobie z nauką mogłyby z powodzeniem być i z tego żyć. Ale dzisiaj każdy musi być kimś i iść na studia. Brak pokory życiowej prowadzi przemądrzałych rodziców i ich pociechy do nieudacznictwa. W wyścigu szczurów nie ma zwycięzców, wszyscy są przegrani.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Uważam, że matematyka nie powinna być obowiązkowa na maturze. Racjonalne byłoby zawieszenie obowiązkowej matury z matematyki przynajmniej do czasu, kiedy nauczanie tego przedmiotu będzie na wysokim poziomie, gdyż wbrew temu, co twierdzi MEN, poziom ten wcale nie jest "dobry". Mnie w liceum uczy pan, który nic kompletnie nie tłumaczy. Raz ktoś z klasy zadał pytanie, czy mógłby wytłumaczyć pewne zagadnienie. Cała jego odpowiedź brzmiała dosłownie "trzeba zrobić iloczyn, nie?". I to było wszystko. Po tym zdarzeniu przestaliśmy go o cokolwiek pytać. Całe nasze pierwsze lekcje z nim polegały na bezmyślnym przepisywaniu zadań z tablicy, których za nic w świecie nikt nie rozumiał. Pierwszy sprawdzian cała klasa, bez wyjątków oblała. Klasa, licząca wówczas 28 osób, z góry na dół miała wpisane jedynki. Wtedy masowo zaczęliśmy brać korepetycje tudzież korzystać z umiejętności starszych kolegów i koleżanek, którzy matematykę rozszerzają, a to i tak nie gwarantuje sukcesu, ani spektakularnej poprawy ocen ze sprawdzianów. O ile matura z polskiego lub języka obcego nowożytnego zawsze jest w stanie nam zapewnić te 30%, o tyle na matematyce to, kolokwialnie mówiąc, nie przejdzie i właśnie dlatego argument ścisłowców z cyklu "w takim razie znieśmy też maturę obowiązkową z polskiego" zawsze wyśmiewam. Obecnie nasze lekcje wyglądają łudząco podobnie, co na początku roku szkolnego we wrześniu. Przez dwie lekcje mamy temat X, następnego dnia "nauczyciel" przychodzi, każe zapisać nowy temat (temat Y) i bez żadnych tłumaczeń mówi: "Zośka do tablicy" i po kolei bierze swoich "ulubieńców" (bo rzadko ustanawia jakąkolwiek kolejność, przeważnie to są osoby, które sobie upatrzył na początku roku - np. mojego kolegę, który się ogolił na łyso, koleżankę, która dużo gada itp.) do zrobienia zadań. Oczywiście, kiedy dana osoba przychodzi do tablicy całkowicie zielona (a powód tego opisałam powyżej) "nauczyciel" dyktuje, co ma pisać, nigdy tego nie wyjaśniając. Od mamy mojej koleżanki z klasy, która była przez ponad dekadę nauczycielką w moim liceum oraz od koleżanki z pracy mojej mamy, którą tenże uroczy pan "uczył" wiem, iż w swoim czasie uczniowie oraz rodzice masowo organizowali petycje, aby tego pana zwolniono. Jak można się domyślić, nic to nie dało i kolejne pokolenia muszą się z nim teraz męczyć. Przykro mi, że tak wygląda nasza edukacja i mam nadzieję, że do mojej matury obowiązkowa matematyka zostanie zniesiona, a roczniki, które dopiero przyjdą do liceum nie będą się zadręczać takimi problemami. Na matematyce powinniśmy się uczyć logiki, a nie sinus, cosinus (daj Boże trzy minus), czy obliczania pola graniastosłupa. Podstawy matematyki, takie jak ułamki, procenty, pierwiastki, tabliczkę mnożenia, dodawanie, odejmowanie, mnożenie i dzielenie znam, aczkolwiek nie potrafię sobie przypomnieć sytuacji, kiedy potrzebne mi było pole trójkąta, całki, czy też logarytmy. Cała nasza edukacja to jedno wielkie nauczanie, jak wpasować się w klucz odpowiedzi. Reforma edukacji powinna zostać przeprowadzona i to gruntownie, ale na pewno nie za kadencji obecnej minister i rządów PiS'u. Dziękuję za uwagę. :)
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Strona 3 z 3

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...