To będą ciężkie cztery lata dla uczelni. Ciężkie dla wszystkich - zarówno dla społeczności UMCS, jak i samego rektora. Widać już po samych wynikach głosowania. Już dawno, na żadnej z polskich uczelni, nie było widać dwóch tak mocnych kandydatów, a tym samym tak wyrównanych wyników głosowania. Porównajmy je chociażby z wynikami ostatnich wyborów rektora UW. Z całym szacunkiem dla obydwu kandydatów, ale mimo, że Robert Litwiński nie wygrał, może również czuć się zwycięzcą, gdyż za jego kandydaturą zagłosowało 4 osoby mniej, niż na drugiego kandydata. Tym bardziej też z tego względu, że nie był on w ekipie obecnego rektora, a uzyskał tak dobry wynik. Więc można przypuszczać, że z góry był na straconej pozycji. Kandydatura Radosława Dobrowolskiego również jest bardzo mocna. Jeśli jednak rzeczywiście rektor elekt chce współpracować z całą uczelnią, w tym z osobami, które zagłosowały na drugiego kandydata, powinien zmienić osoby, z którymi współpracuje. Osoby te działały na niekorzyść przyszłego rektora, przez co stracił sporo głosów. Jeśli rzeczywiście nadal będzie kontynuować współpracę z tymi osobami, to za przeproszeniem może pomarzyć o spełnianiu jakichkolwiek obietnic wyborczych, a ponadto (nie trzeba być prorokiem by zdawać sobie z tego sprawę) uczelnia, zamiast dążyć do osiągnięcia statusu uczelni badawczej i innych osiągnięć, będzie zajęta swoimi wewnętrznymi sporami.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz