W końcu jakiś restaurator, który przejmuje się opoiniami... Spory będą zawsze, ale obyśmy sięspierali jedynie o smak potraw.
|
|
jak się "da" to się da napisac pochlebnie;-) nie wiesz Władek
|
|
A może my porównajmy Pana Sulisza do innych redaktorów ! ..... a może lepiej nie ...
|
|
a mi jedzenie smakowało!
|
|
ja tam czesto sie stołuje i nigdy nie stracilem tam smaku.....micha bardzo dobra polecam
|
|
Niestety ale spora część krytyków kulinarnych w zamian za pozytywną recenzję danej restauracji przyjmuje korzyści. Nie chcę oskarżać konkretnych osób, ale ten przykład może dać do myślenia.
|
|
Tak się składa, że akurat zajechałem na kolację i miałem "przyjemność" przebywać w Marzannie akurat, gdy przebywał tam Pan Redaktor ze swoją towarzyszką. Po ich zachowaniu można było stwierdzić, że nie są to "normalni" klienci. Jeszcze się zastanawiałem czy to aby nie jacyś "recenzenci". Jak widać trafiłem.
Skoro ja załapałem że coś jest nie tak będąc tam kilkanaście minut to nie podejrzewam, że kelnerka nie załapałaby o co chodzi i powiedziała kucharzowi, żeby się postarał. Kto normalny zamawia ok godziny 20 tyle dań ?
Generalnie po ich minach sądząc to chyba mieli jakiś zły dzień. Miny mieli jakby im kelnerka na spółkę z kucharzem dziecko zabili.
Moje danie było ok. Ale głupio się je, jak naprzeciw siedzą dwie marudy ze skwaszonymi minami,
narzekające dość donośnie na wszystko.
Pozdrawiam Redaktora, jego Towarzyszkę i sympatyczną Panią Kelnerkę.
|
|
To wyjątkowo antypatyczny typ. Ale niestety ma kilku znajomych w Radio Lublin i Sztandarze Ludu /obecnie Dziennik Wschodni/ i stad ta pycha.
|
|
Kilka razy jadłem,spoko jedzonko ceny w miare normalne
|
|
Kiedyś oglądałem taki stary polski film. To była chyba komedia, jeszcze czarno/biała, tytułu nie pamiętam.
Chodził taki "sprawdzacz" po restauracjach w peerelowskiej Polsce i sprawdzał jakość serwowanych dań.
Polegało to na tym, że siadał za stolikiem, wyciągał różnego rodzaju "przyżądy pomiarowe" i kontrolował pokarmy, oczywiście robił to też za pomocą własnych zmysłów, szczególnie tych smakowych.
Obsługa takich restauracji zawsze wpadała w popłoch widząc tego człowieka.
Biegała wokół niego, żeby tylko mu dogodzić.
Zawsze wychodził z pełnymi torbami, a czasami i kieszeniami, zaś na stoliku zostawały tylko puste talerze i kieliszki oczywiście.
Ten człowiek z tej starej polskiej komedii był bardzo bogaty dzięki tej swojej pracy.
Miał swój duży piękny dom o poruszał się wypasioną bryką, gdy w tamtych czasach zdecydowana wiekszość ludzi mieszkała w domach z betonu i poruszała się autobusami.
Nie ma się więc co dziwić redaktorzynie, większość restauratorów go rozpieszcza, a tu trafił się taki jeden co to nie wie jak należy go ugościć. Więc poczuł się bardzo zniesmaczony i urażony tym że musiał z własnej kieszeni zabajcelować za zamówienie...
|
|
Swoją drogą zaintrygował mnie ten artykuł.
Nigdy nie byłem w tamtych rejonach Polski i piszę z daaaleka.
Jednakże nie chce mi sie wierzyć w te wszystkie nieprzychylne posty, które w większości występują na tym forum.
To rzeczywiście "pachnie mi" trochę krecią robotą konkurencji, ewentualnie brakiem sympatii ze strony dziennikarza. Osobiście nie podoba mi się takie zachowanie dziennikarza, stawianie się w roli "Pana Boga", który jak tylko zechce to może kogoś zgnoić w mediach, a jak zechce to może zrobić coś wręcz odwrotnego.
Ten pan dziennikarz chyba za dużo naoglądał się filmów trzeciej klasy, w których różni "sprawdzacze" decydują o "być albo nie być" jakiejś restauracji/jadłodajni/knajpy.
Uważam jednak że ten artykuł i te wszystkie nieprzychylne opinie na tym forum odniosą wręcz przeciwny skutek do tego jaki jest celem nieprzyjaciół/konkurentów tej restauracji.
Każdy będzie chciał sam osobiście się przekonać czy to prawda czy też nie, a tym bardziej obsługa i kucharze tej restauracji zrobią wszystko żeby potwierdzić tylko wysoką klasę i poziom tej kuchni.
Dlatego będzie jeszcze więcej klientów niż do tej pory. W myśl zasady że prawdziwa cnota krytyk się nie boi, czy jakoś tak to było. Oliwa zawsze sprawiedliwa na wierzch wypływa, a wszystkim wątpiącym i innym zawistnikom życzę smacznego i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia.
|
|
Też kiedyś jadłem i niestety - pierogi były odladzane a środku jeszcze zamarznięte.
Coś w tym smaku Sulisza jest na rzeczy - ale faktycznie - przecież nikt mu nie kazał tam wstępować
|
|
"Dziennikarz" Dziennika Wschodniego nie jest dla mnie żadnym kulinarnym autorytetem. kiedyś widziałem "artykuł" gdzie były dołączone zdjęcia brudnych talerzy po posiłku. Brak słów...
|
|
Czytamy niektóre wypowiedzi i załamujemy ręce. Czy Państwo wiedzą na czym polegają recenzje? Recenzja jest subiektywnym gatunkiem dziennikarskim. To czy jest potrzebna czy nie to kwestia indywidualna. Jednym restauratorom zależy na opinii, innym nie. Cieszy nas, że niektórzy reagują. Jednych konsumentów zainteresuje opinia o lokalu, w którym nie byli, a inni i tak znów pójdą tam gdzie już byli. Po co oczerniać? Można nie czytać, a najlepiej sprawdzać organoleptycznie samemu i wtedy wypowiadać się, argumentując swoją opinię. Nie wspomnimy już o różnicy między recenzentem a krytykiem...
|
|
Nie chcę wypowiadać się o daniach serwowanych przez Marzannę bo jakoś nie miałem możliwości (i okazji) być wewnątrz (myślę że niebawem znajdę trochę czasu).Często przejeżdżam koło Marzanny i z zewnątrz lokal wygląda ciekawie.Jestem amatorem takich właśnie lokali.Od osób słyszałem pochlebne zdanie na temat Marzanny.Aż będę musiał sam sprawdzić.
A co do "oceny" p.Sulisza to nie raz czytałem jego artykuły na temat lokali,posiłków i przepisów kulinarnych.Uważam,że p.Sulisz nie jest żadnym autorytetem w sprawach kulinarnych.Niektóre są fajansiarskie.Kiedyś tam wypowiedziałem się (nie złośliwie) na temat przepisu opublikowanego przez w/w.Odpowiedział trochę złośliwie (na łamach gazety).
Odnoszę wrażenie,że p.Sulisz nie otrzymał potraw do degustacji (czyli za darmo) i był potraktowany jak każdy,przeciętny klient-stąd taka jego wypowiedź.A może faktycznie w danym dniu miał jakoś wypaczony smak?
A od siebie dodam,że nie każdemu musi smakować dana (dane) potrawa.Myślę,że zawitam (jako zwykły konsument często przejeżdżający k.Marzanny) i że zdegustuję niektóre potrawy.
P.S.A może na zlecenie konkurencji w/w napisał taki tekst?Wszystko możliwe.
|
|
A ja w artykuł wierzę i za opinię w gazecie dziękuję. Jako potencjalny klient od właściciela wolałbym usłyszeć, że wysyła kucharzy na dodatkowy kurs z gotowania zamiast jałowej - nie popartej żadnymi obiektywnymi argumentami - polemiki
|
|
w ubiegłym roku jesienią wpadłem tam na obiad i masowe jadło jak w zakładowej stołówie sałatka gotowiec, ziemniaki po 5ej podgrzewce kotlet z grila bo zostało z poprzedniego dnia to go w panierkę no i ten kurz na salach.
.P Sulisz pański
zmysł smaku jest ciągle w formie tylko ta "marzanna" stawia na ilość a nie jakość .TO BYŁA MOJA OSTATNIA WIZYTA .Wolę RARYTAS lub U ELIZY w Piaskach skromnie ale smacznie
|
|
byliśmy tam ze 4 lata temu i postanowiliśmy szybko tam nie wracać, już nie pamiętam co zamawialiśmy dokładnie prócz golonki, ale widzę, że nic się nie zmieniło i nadal jest kiepsko,
|
|
może właśnie warto byłoby tam wstąpić i spróbować czegoś więcej - poza tą nieszczęsną golonką? Ja w Marzannie jadam wielokrotnie i nigdy się na ich kuchni nie zawiodłem. Zawsze dostałem to, czego oczekiwałem, było i miło i co najważniejsze smacznie.
Żal czytać teksty zazdrośników, którzy nie mają pomysłu na samych siebie i żeby jakoś podbudować swoje morale wjeżdżają na tych, którzy głowę noszą nie tylko po to, żeby im się do szyi nie lało.
|
|
Nie dziwię się właścicielowi, że zareagował.
Chyba Pan Sulisz nie zdaje sobie sprawy z tego ile wysiłku kucharzy, kelnerów i właścicieli można kilkoma subiektywnymi zdaniami zniszczyć.
Trochę wyobraźni by się przydało.
|
Strona 1 z 4
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|