Skoro osoby homoseksualne tworzą związek, to dlaczego nie mielibyśmy zrównać tego związku z małżeństwem? Moglibyśmy to samo zrobić z konkubinatami - nie widzę przeszkód. W czym ci to by przeszkadzało? Bo to, że nie ma dziedziczenia ustawowego między de facto obcymi, to ja wiem, ale to ty pisałaś o testamentach, a ja właśnie o dziedziczeniu ustawowym. "Mamy XXI wiek i ludzie doskonale wiedzą, iż testament warto mieć, a jeśli nie chcą tego robić, to zawsze mogą się zabezpieczać w inny sposób, aby swojego wkładu nie tracić w razie śmierci drugiej osoby" - jakieś przykłady na takie formy zabezpieczeń? "jak widzę pana z piórkiem w d..." - widujesz takich panów na co dzień, czy tylko na marszach? Bo ja równie dobrze mógłbym napisać o różnego rodzaju przebierańcach religijnych, co budzi we mnie niesmak. I już nawet nie chodzi o facetów w czymś w rodzaju sukienek, ale o epatowanie w przestrzeni publicznej scenami drastycznymi (męka Chrystusa i jego droga ku ukrzyżowaniu). "a jeśli ktoś uważa, że dzieciom potrzebne są nauczania o ich seksualności od najmłodszych lat, to zastanawiam się skąd te wnioski i jaki jest ich cel" - ich celem jest np. przygotowanie dzieci na to, żeby umiały zareagować, gdy jakiś pedofil - czy to z rodziny, czy to ksiądz, czy jeszcze ktokolwiek inny, zechce się do nich dobrać. Inny cel, to przygotowanie dzieci na okresu dojrzewania i nauczenie ich o tym, że w ciążę można zajść bardzo wcześnie, również za tzw. pierwszym razem. I nie wytaczaj argumentów, że tym mogą się zająć rodzice, bo większość z nas przy takich rozmowach wymięka - nie potrafi o tym rozmawiać. Uważam, że taka wiedza przyda się dzieciom o wiele bardziej, niż religia, zwłaszcza w szkole. "Prawa naturalne, to prawa logiczne wypływające instynktowanie z tego, aby istaniały społeczeństwa, aby dzieci prawidłowo się rozwijały otoczone opieką i miłością matki i ojca" - mamy trzecią dekadę XXI wieku - chyba nie zauważyłaś, jak zmienił się świat. Niestety w większości przypadków na gorsze. "Skoro ludziom nie odpowiadała LGBT-owska tęcza to może warto było zrobić referendum, czy chcą coś takiego oglądać w przestrzeni publicznej?" - a gdyby referendum wykazało, że tęcza większości nie przeszkadza, to zaakceptowałabyś te wyniki? Zresztą - czy odbyło się referendum na temat symboli religijnych? Nawet konkordat podpisano nie pytając społeczeństwa o zdanie!Rozumiesz, co to jest ustawowe dziedziczenie? Chyba nie. Co do informacji o stanie zdrowia też opowiadasz banialuki. Sprowadzasz kwestię osób LGBT do ich płciowości i dlatego głupio ci się jest przyznać do porażki w myśleniu, kiedy się przedstawi rzeczowe argumenty.W polskim prawie nie ma czegoś takiego, aby obce sobie osoby, których nie łączy pokrewieństwo, małżeństwo, przyspobienie podlegały dziedziczeniu ustawowemu. Zatem dlaczego osoby homo miałyby być wyróżnione i móc korzystać z ustawowego dziedziczenia? Napisanie testamentu nie jest jakimś problemem, a jego podważenie wymaga spełnienia określonych przesłanek. I znowu oczekujesz szczególnego prawa dla homo, gdyż starać się o podważenie testamentu można zawsze bez względu na to kto go sporządza, ani na czyją rzecz. Zatem ryzyko jest jednakowe. Mamy XXI wiek i ludzie doskonale wiedzą, iż testament warto mieć, a jeśli nie chcą tego robić, to zawsze mogą się zabezpieczać w inny sposób, aby swojego wkładu nie tracić w razie śmierci drugiej osoby. Dlaczego tęcza, ludzie LGBT, MR kojarzą mi się głównie z orientacją, a dlatego, że jak widzę pana z piórkiem w d..., czy innego zwolennika, który zachowaniem i wyglądem budzi we mnie przedziwne skojarzenia, czy słucham, iż pieniądze z UE zależne są od uznania LGBT , albo widzę pana w majtkach w oknie machającego tęczową flagą, to wiem, że nie ma to nic wspólnego z dobrem większości, a jeśli ktoś uważa, że dzieciom potrzebne są nauczania o ich seksualności od najmłodszych lat, to zastanawiam się skąd te wnioski i jaki jest ich cel. Prawa naturalne, to prawa logiczne wypływające instynktowanie z tego, aby istaniały społeczeństwa, aby dzieci prawidłowo się rozwijały otoczone opieką i miłością matki i ojca. Chronimy wszystkie symbole ważne dla narodu, dla państwa, dla większości i mniejszości. Chronimy własność prywatną. Skoro ludziom nie odpowiadała LGBT-owska tęcza to może warto było zrobić referendum, czy chcą coś takiego oglądać w przestrzeni publicznej?
|
|
O, przepraszam, ale z nienawiścią, to Ty wyjechałaś. Ja tylko odniosłem się do Twoich słów, a nawet je wykorzystałem do swoich niecnych celów ;-) I zgadzam się - osoby LGBT są od zawsze, ale też od zawsze się ukrywają, bo ludzie są nietolerancyjni, zwłaszcza w Polsce. I nie pisz mi o bezmyślnej akceptacji, bo na przykład w kwestii adopcji dzieci przez pary homoseksualne nie mam do końca wyrobionego zdania. Nie opowiadam się za żadną z opcji. Wiem, że homoseksualizmem się nie można "zarazić", ale jednak nie wiem, jak odpowiedziałbym w ewentualnym referendum na przykład.Mój brak akceptacji dla tego, czego chcą ludzie LGBT nie oznacza nienawiści. Tak jak i tolerancja w ramach określonych granic (a te są w każdej dziedzinie) nie oznacza bezmyślnej akceptacji. Ludzie LGBT nie urodzili się w XXI w., a byli zawsze. Pracowali, uczyli się, mieszkali razem, itd.dzięki właśnie tolerancji innych. Najwyraźniej dla Ciebie każdy kto ma inne poglądy, niż Twoje, to od razu nienawidzi, a tymczasem po prostu nie zgadza się z tym, co Tobie odpowiada. Nie manipuluj zatem.Nienawiść do symboli religijnych uznawanych przez pokolenia jest jednak nieco infantylna. Przy założeniu, że Boga nie ma, to ta nienawiść jest bezsensowna, ale jeśli On istnieje, oznacza głupotę nienawidzącego.Głupotę nienawidzącego? Możesz wyjaśnić, co masz na myśli? Zresztą sam fakt rzekomej bezsensnowności nienawiści, jeśli Boga nie ma też jest bez sensu. Skoro bowiem - idąc twoim tokiem rozumowania - nie ma problemu z osobami LGBT, to m.in. twoja nienawiść jest bezsensowna. A jeśli problem jest, to oznacza to twoją głupotę. |
|
Kto w tym przodował... No tak, a u was, to Murzynów biją... Katolicy mają na sumieniu wiele istnień ludzkich. Większość innych religii też, ale czy to usprawiedliwia działania katolików? A jeśli chodzi o Gwiazdę Dawida, to był to po prostu przykład symbolu religijnego.Mordowanie w imię tęczy LGBT może być dopiero przed nami, gdyż jej istnienie datuje się od drugiej połowy XX w. A co do mordowania w imię wiary, to cóż, poczytaj i zobacz kto w tym przodował. Jednak nadal nie widzę związku pomiędzy brakiem szacunku do symboli religijnych większości ludzi, a tym, że ktoś morduje kogoś w imię niby wiary. Wiara katolicka nigdzie nie nakłania do zabijania, a to że niektórzy popełniają przestępstwa, to cóż, tak było od zawsze i to bez względu na stopień wiary, wykształcenia, itp. Co do Gwiazdy Dawida to nie widzę związku z moją wypowiedzią. |
|
Mordowanie w imię tęczy LGBT może być dopiero przed nami, gdyż jej istnienie datuje się od drugiej połowy XX w. A co do mordowania w imię wiary, to cóż, poczytaj i zobacz kto w tym przodował. Jednak nadal nie widzę związku pomiędzy brakiem szacunku do symboli religijnych większości ludzi, a tym, że ktoś morduje kogoś w imię niby wiary. Wiara katolicka nigdzie nie nakłania do zabijania, a to że niektórzy popełniają przestępstwa, to cóż, tak było od zawsze i to bez względu na stopień wiary, wykształcenia, itp. Co do Gwiazdy Dawida to nie widzę związku z moją wypowiedzią. |
|
Skoro ktoś żyje w konkubinacie mając możliwość zawarcia zw. małżeńskiego to znaczy, że tak wybrał, to niby dlaczego miałoby się zrównywać konkubinat z małżeństwem? Małżeństwo oznacza związek kobiety i mężczyzny i służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo. Związek ludzi tej samej płci niestety, ale nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo? W końcu ludzie zawierają ślub, a przynajmniej powinni, z pobudek znacznie istotniejszych, niż wspólne rozliczanie się, czy dziedziczenie ustawowe.Skoro osoby homoseksualne tworzą związek, to dlaczego nie mielibyśmy zrównać tego związku z małżeństwem? Moglibyśmy to samo zrobić z konkubinatami - nie widzę przeszkód. W czym ci to by przeszkadzało?Rozumiesz, co ....W polskim prawie nie ...... |
|
Idealizujesz życie, a ono nie jest takie piękne, różowe i zerojedynkowe. Ludzie czasem nie mogą wziąć ślubu i żyją w konkubinacie, bo np. nieznane jest miejsce pobytu współmałżonka - wyemigrował, albo porzucił żonę/męża/rodzinę. Więc ktoś się decyduje na konkubinat, tacy ludzie mają ze sobą dzieci. Dlaczego mieliby nie rozliczać się razem, nie dziedziczyć po sobie USTAWOWO? Piszesz, że małżeństwo "służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo". Dobrze, że napisałaś, iż "między innymi temu", a nie przede wszystkim. Lekko przejaskrawiając zadałbym Ci więc pytanie - czy w takim razie pary, które nie mogą, albo nie chcą mieć dzieci, też powinny być pozbawione prawa ustawowego dziedziczenia, bądź ustawowo zagwarantowanego dostępu do wiedzy o stanie zdrowia partnera? Może zakażmy im wspólnego rozliczania PITów? Przecież taki związek "nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo?". A czy jedynym, a może nawet tylko nadrzędnym celem jest posiadanie potomstwa? Nie. Nie jesteśmy zwierzętami, mamy też inne cele w życiu. Tacy ludzie mogą się poświęcić pracy zawodowej, nauce, wynaleźć leki na ciężkie, nieuleczalne choroby. Czy uważasz, że są nieprzydatne dla społeczeńśtwa, bo ine spłodziły dzieci?Skoro ktoś żyje w konkubinacie mając możliwość zawarcia zw. małżeńskiego to znaczy, że tak wybrał, to niby dlaczego miałoby się zrównywać konkubinat z małżeństwem? Małżeństwo oznacza związek kobiety i mężczyzny i służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo. Związek ludzi tej samej płci niestety, ale nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo? W końcu ludzie zawierają ślub, a przynajmniej powinni, z pobudek znacznie istotniejszych, niż wspólne rozliczanie się, czy dziedziczenie ustawowe.Skoro osoby homoseksualne tworzą związek, to dlaczego nie mielibyśmy zrównać tego związku z małżeństwem? Moglibyśmy to samo zrobić z konkubinatami - nie widzę przeszkód. W czym ci to by przeszkadzało?Rozumiesz, co ....W polskim prawie nie ...... |
|
Istnieje coś takiego, jak uznanie za zmarłego, jeśli nic o małżonku nie wiadomo. Poza tym zawsze można się rozwieść z małżonkiem, którego miejsce pobytu jest nieznane. Trwa to dłużej, ale jest realne, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zrobić, jeśli komuś zalezy na małżeństwie. Ludzkość bez potomstwa zniknie i tyle, więc związek kobiety i mężczyzny jest czymś niezbędnym, a dla osób wierzących to tylko oni mogą stać się jednym ciałem/małżeństwem. Część ludzi, którzy nie mogą mieć potomstwa bardzo cierpi. To, że ludzie realizują się w różnych dziedzinach nie oznacza, iż domaganie się przez zwolenników LGBT wielu praw jakie przysługują tylko małżeństwom (nie dotyczy to wiedzy o stanie zdrowia, bo tu zawsze musi byc zgoda pacjenta) jest uzasadnione. Społeczność LGBT ma takie same prawa i jest tak samo chroniona jak każdy inny obywatel RP.Idealizujesz życie, a ono nie jest takie piękne, różowe i zerojedynkowe. Ludzie czasem nie mogą wziąć ślubu i żyją w konkubinacie, bo np. nieznane jest miejsce pobytu współmałżonka - wyemigrował, albo porzucił żonę/męża/rodzinę. Więc ktoś się decyduje na konkubinat, tacy ludzie mają ze sobą dzieci. Dlaczego mieliby nie rozliczać się razem, nie dziedziczyć po sobie USTAWOWO? Piszesz, że małżeństwo "służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo". Dobrze, że napisałaś, iż "między innymi temu", a nie przede wszystkim. Lekko przejaskrawiając zadałbym Ci więc pytanie - czy w takim razie pary, które nie mogą, albo nie chcą mieć dzieci, też powinny być pozbawione prawa ustawowego dziedziczenia, bądź ustawowo zagwarantowanego dostępu do wiedzy o stanie zdrowia partnera? Może zakażmy im wspólnego rozliczania PITów? Przecież taki związek "nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo?". A czy jedynym, a może nawet tylko nadrzędnym celem jest posiadanie potomstwa? Nie. Nie jesteśmy zwierzętami, mamy też inne cele w życiu. Tacy ludzie mogą się poświęcić pracy zawodowej, nauce, wynaleźć leki na ciężkie, nieuleczalne choroby. Czy uważasz, że są nieprzydatne dla społeczeńśtwa, bo ine spłodziły dzieci?Skoro ktoś żyje w konkubinacie mając możliwość zawarcia zw. małżeńskiego to znaczy, że tak wybrał, to niby dlaczego miałoby się zrównywać konkubinat z małżeństwem? Małżeństwo oznacza związek kobiety i mężczyzny i służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo. Związek ludzi tej samej płci niestety, ale nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo? W końcu ludzie zawierają ślub, a przynajmniej powinni, z pobudek znacznie istotniejszych, niż wspólne rozliczanie się, czy dziedziczenie ustawowe.Skoro osoby homoseksualne tworzą związek, to dlaczego nie mielibyśmy zrównać tego związku z małżeństwem? Moglibyśmy to samo zrobić z konkubinatami - nie widzę przeszkód. W czym ci to by przeszkadzało?Rozumiesz, co ....W polskim prawie nie ...... |
|
A jesli o małżonku coś jednak wiadomo? A jeśli on kategorycznie nie zgadza się na rozwód? Życie pisze różne scenariusze. "Ludzkość bez potomstwa zniknie i tyle, więc związek kobiety i mężczyzny jest czymś niezbędnym" - spokojnie, wszak chodzi o jakiś niewielki procent, a realnie nawet promil społeczeństwa - nic ludzkości nie grozi! Dlaczego więc nie dać tym ludziom odpowiednich praw? "Część ludzi, którzy nie mogą mieć potomstwa bardzo cierpi" - wiem, znam co najmniej kilka takich przypadków. Ale znam też takie, w którym to małżeństwie ludzie nie chcą mieć dzieci. Czy przez to ci ludzie są gorsi? "Społeczność LGBT ma takie same prawa i jest tak samo chroniona jak każdy inny obywatel RP" - osoba LGBT tak, ale związek takich osób już nie.Istnieje coś takiego, jak uznanie za zmarłego, jeśli nic o małżonku nie wiadomo. Poza tym zawsze można się rozwieść z małżonkiem, którego miejsce pobytu jest nieznane. Trwa to dłużej, ale jest realne, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zrobić, jeśli komuś zalezy na małżeństwie. Ludzkość bez potomstwa zniknie i tyle, więc związek kobiety i mężczyzny jest czymś niezbędnym, a dla osób wierzących to tylko oni mogą stać się jednym ciałem/małżeństwem. Część ludzi, którzy nie mogą mieć potomstwa bardzo cierpi. To, że ludzie realizują się w różnych dziedzinach nie oznacza, iż domaganie się przez zwolenników LGBT wielu praw jakie przysługują tylko małżeństwom (nie dotyczy to wiedzy o stanie zdrowia, bo tu zawsze musi byc zgoda pacjenta) jest uzasadnione. Społeczność LGBT ma takie same prawa i jest tak samo chroniona jak każdy inny obywatel RP.Skoro ktoś żyje w konkubinacie mając możliwość zawarcia zw. małżeńskiego to znaczy, że tak wybrał, to niby dlaczego miałoby się zrównywać konkubinat z małżeństwem? Małżeństwo oznacza związek kobiety i mężczyzny i służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo. Związek ludzi tej samej płci niestety, ale nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo? W końcu ludzie zawierają ślub, a przynajmniej powinni, z pobudek znacznie istotniejszych, niż wspólne rozliczanie się, czy dziedziczenie ustawowe.Idealizujesz życie, a ono nie jest takie piękne, różowe i zerojedynkowe. Ludzie czasem nie mogą wziąć ślubu i żyją w konkubinacie, bo np. nieznane jest miejsce pobytu współmałżonka - wyemigrował, albo porzucił żonę/męża/rodzinę. Więc ktoś się decyduje na konkubinat, tacy ludzie mają ze sobą dzieci. Dlaczego mieliby nie rozliczać się razem, nie dziedziczyć po sobie USTAWOWO? Piszesz, że małżeństwo "służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo". Dobrze, że napisałaś, iż "między innymi temu", a nie przede wszystkim. Lekko przejaskrawiając zadałbym Ci więc pytanie - czy w takim razie pary, które nie mogą, albo nie chcą mieć dzieci, też powinny być pozbawione prawa ustawowego dziedziczenia, bądź ustawowo zagwarantowanego dostępu do wiedzy o stanie zdrowia partnera? Może zakażmy im wspólnego rozliczania PITów? Przecież taki związek "nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo?". A czy jedynym, a może nawet tylko nadrzędnym celem jest posiadanie potomstwa? Nie. Nie jesteśmy zwierzętami, mamy też inne cele w życiu. Tacy ludzie mogą się poświęcić pracy zawodowej, nauce, wynaleźć leki na ciężkie, nieuleczalne choroby. Czy uważasz, że są nieprzydatne dla społeczeńśtwa, bo ine spłodziły dzieci? |
|
Ludzkość bez potomstwa zniknie i tyle, więc związek kobiety i mężczyzny jest czymś niezbędnym, a dla osób wierzących to tylko oni mogą stać się jednym ciałem/małżeństwem.Póki co żyjemy jednak - przynajmniej oficjalnie - w państwie świeckim, a nie wyznaniowym, dlatego też prawo trzeba dostosowywać do wszystkich, a nie tylko do wierzących. |
|
"Gęby perfidne.
Spojrzenia tępe.
- z czym to walczycie.
bracia ? - Z postępem.
- A jak wam leci?
- Jak to jarmarek:
raz kapnie deszczyk,
a raz dolarek." Idealnie pasuje tu Gałczyński...
Ps. Kto trzymał dzisiaj zaszczytną białą flagę?
|
|
Czyli logicznym następnym posunięciem jest wprowadzenie zakazu małżeństwa dla osób bezpłodnych, lub takich, które deklarują, że nie zamierzają mieć potomstwa? A potem odebranie praw dziedziczenia po sobie osób bezdzietnych? Ty czasem myślisz zanim coś napiszesz?A jesli o małżonku coś jednak wiadomo? A jeśli on kategorycznie nie zgadza się na rozwód? Życie pisze różne scenariusze. "Ludzkość bez potomstwa zniknie i tyle, więc związek kobiety i mężczyzny jest czymś niezbędnym" - spokojnie, wszak chodzi o jakiś niewielki procent, a realnie nawet promil społeczeństwa - nic ludzkości nie grozi! Dlaczego więc nie dać tym ludziom odpowiednich praw? "Część ludzi, którzy nie mogą mieć potomstwa bardzo cierpi" - wiem, znam co najmniej kilka takich przypadków. Ale znam też takie, w którym to małżeństwie ludzie nie chcą mieć dzieci. Czy przez to ci ludzie są gorsi? "Społeczność LGBT ma takie same prawa i jest tak samo chroniona jak każdy inny obywatel RP" - osoba LGBT tak, ale związek takich osób już nie.Istnieje coś takiego, jak uznanie za zmarłego, jeśli nic o małżonku nie wiadomo. Poza tym zawsze można się rozwieść z małżonkiem, którego miejsce pobytu jest nieznane. Trwa to dłużej, ale jest realne, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zrobić, jeśli komuś zalezy na małżeństwie. Ludzkość bez potomstwa zniknie i tyle, więc związek kobiety i mężczyzny jest czymś niezbędnym, a dla osób wierzących to tylko oni mogą stać się jednym ciałem/małżeństwem. Część ludzi, którzy nie mogą mieć potomstwa bardzo cierpi. To, że ludzie realizują się w różnych dziedzinach nie oznacza, iż domaganie się przez zwolenników LGBT wielu praw jakie przysługują tylko małżeństwom (nie dotyczy to wiedzy o stanie zdrowia, bo tu zawsze musi byc zgoda pacjenta) jest uzasadnione. Społeczność LGBT ma takie same prawa i jest tak samo chroniona jak każdy inny obywatel RP.Skoro ktoś żyje w konkubinacie mając możliwość zawarcia zw. małżeńskiego to znaczy, że tak wybrał, to niby dlaczego miałoby się zrównywać konkubinat z małżeństwem? Małżeństwo oznacza związek kobiety i mężczyzny i służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo. Związek ludzi tej samej płci niestety, ale nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo? W końcu ludzie zawierają ślub, a przynajmniej powinni, z pobudek znacznie istotniejszych, niż wspólne rozliczanie się, czy dziedziczenie ustawowe.Idealizujesz życie, a ono nie jest takie piękne, różowe i zerojedynkowe. Ludzie czasem nie mogą wziąć ślubu i żyją w konkubinacie, bo np. nieznane jest miejsce pobytu współmałżonka - wyemigrował, albo porzucił żonę/męża/rodzinę. Więc ktoś się decyduje na konkubinat, tacy ludzie mają ze sobą dzieci. Dlaczego mieliby nie rozliczać się razem, nie dziedziczyć po sobie USTAWOWO? Piszesz, że małżeństwo "służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo". Dobrze, że napisałaś, iż "między innymi temu", a nie przede wszystkim. Lekko przejaskrawiając zadałbym Ci więc pytanie - czy w takim razie pary, które nie mogą, albo nie chcą mieć dzieci, też powinny być pozbawione prawa ustawowego dziedziczenia, bądź ustawowo zagwarantowanego dostępu do wiedzy o stanie zdrowia partnera? Może zakażmy im wspólnego rozliczania PITów? Przecież taki związek "nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo?". A czy jedynym, a może nawet tylko nadrzędnym celem jest posiadanie potomstwa? Nie. Nie jesteśmy zwierzętami, mamy też inne cele w życiu. Tacy ludzie mogą się poświęcić pracy zawodowej, nauce, wynaleźć leki na ciężkie, nieuleczalne choroby. Czy uważasz, że są nieprzydatne dla społeczeńśtwa, bo ine spłodziły dzieci? |
|
Aha. Do tego dochodzi jeszcze element ilości wiernych danego kultu, religii czy zgromadzenia? Nas nie ruszajcie, bo nas jest dużo. Ale takich żydów, muzułmanów, hinduistów, wegetarian, osoby LGBT, leworęcznych czy innych buddystów już można, wyśmiewać, wytykać i znieważać, bo jest ich niewielu? Mam dla ciebie nowinę. Tak nie zachowuje się człowiek cywilizowany. Tak zachowuje się niedouczony burak bez krzty kultury. XDCzłowiek cywilizowany nawet jak jest niewierzący to z szacunku dla drugiego człowieka nie kpi, ani nie znieważa symboli religijnych innych ludzi, szczególnie jak tych ludzi jest wielu. |
|
W polskim prawie nie ma czegoś takiego, aby obce sobie osoby, których nie łączy pokrewieństwo, małżeństwo, przyspobienie podlegały dziedziczeniu ustawowemu. Zatem dlaczego osoby homo miałyby być wyróżnione i móc korzystać z ustawowego dziedziczenia?Odsyłam do Art. 14 ustawy o podatku od spadku i darowizn i przeczytanie defincji grup podatkowych. Tu nie chodzi tylko o osoby homoseksualne, ale ogólnie konkubinat. Jeżeli mieszka się z kimś całe życie, prowadzi wspólnie dom, to dlaczego takim osobom odmawia się możliwości ustawowego dziedziczenia i korzyści z rozliczania podatków? Uważam, że obecne przepisy są wysoce dyskryminujące szczególnie dla osobów homoseksualnych, które nie mają żadnych możliwości zawarcia związku (co również wpływa na trwałość takich związków). Dlatego wiele takich osób wyjeżdża z kraju. Twierdzenie, że homoseksualiści noszą jakieś pióra i wyróżniają się z tłumu, to jest powielanie stereotypów. Jest część osób, która lubi się wyróżniać, jak wszędzie. Ale w zdecydowanej większości, są to osoby jak każda inna, i w żaden sposób ani nie działająca na szkodę kogolwiek, ani nawet nie chcąca się w jakikolwiek sposób wyróżniać. |
|
Ale to chyba nie do mnie te pytania?Czyli logicznym następnym posunięciem jest wprowadzenie zakazu małżeństwa dla osób bezpłodnych, lub takich, które deklarują, że nie zamierzają mieć potomstwa? A potem odebranie praw dziedziczenia po sobie osób bezdzietnych? Ty czasem myślisz zanim coś napiszesz?A jesli o małżonku coś jednak wiadomo? A jeśli on kategorycznie nie zgadza się na rozwód? Życie pisze różne scenariusze. "Ludzkość bez potomstwa zniknie i tyle, więc związek kobiety i mężczyzny jest czymś niezbędnym" - spokojnie, wszak chodzi o jakiś niewielki procent, a realnie nawet promil społeczeństwa - nic ludzkości nie grozi! Dlaczego więc nie dać tym ludziom odpowiednich praw? "Część ludzi, którzy nie mogą mieć potomstwa bardzo cierpi" - wiem, znam co najmniej kilka takich przypadków. Ale znam też takie, w którym to małżeństwie ludzie nie chcą mieć dzieci. Czy przez to ci ludzie są gorsi? "Społeczność LGBT ma takie same prawa i jest tak samo chroniona jak każdy inny obywatel RP" - osoba LGBT tak, ale związek takich osób już nie.Istnieje coś takiego, jak uznanie za zmarłego, jeśli nic o małżonku nie wiadomo. Poza tym zawsze można się rozwieść z małżonkiem, którego miejsce pobytu jest nieznane. Trwa to dłużej, ale jest realne, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zrobić, jeśli komuś zalezy na małżeństwie. Ludzkość bez potomstwa zniknie i tyle, więc związek kobiety i mężczyzny jest czymś niezbędnym, a dla osób wierzących to tylko oni mogą stać się jednym ciałem/małżeństwem. Część ludzi, którzy nie mogą mieć potomstwa bardzo cierpi. To, że ludzie realizują się w różnych dziedzinach nie oznacza, iż domaganie się przez zwolenników LGBT wielu praw jakie przysługują tylko małżeństwom (nie dotyczy to wiedzy o stanie zdrowia, bo tu zawsze musi byc zgoda pacjenta) jest uzasadnione. Społeczność LGBT ma takie same prawa i jest tak samo chroniona jak każdy inny obywatel RP.Skoro ktoś żyje w konkubinacie mając możliwość zawarcia zw. małżeńskiego to znaczy, że tak wybrał, to niby dlaczego miałoby się zrównywać konkubinat z małżeństwem? Małżeństwo oznacza związek kobiety i mężczyzny i służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo. Związek ludzi tej samej płci niestety, ale nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo? W końcu ludzie zawierają ślub, a przynajmniej powinni, z pobudek znacznie istotniejszych, niż wspólne rozliczanie się, czy dziedziczenie ustawowe.Idealizujesz życie, a ono nie jest takie piękne, różowe i zerojedynkowe. Ludzie czasem nie mogą wziąć ślubu i żyją w konkubinacie, bo np. nieznane jest miejsce pobytu współmałżonka - wyemigrował, albo porzucił żonę/męża/rodzinę. Więc ktoś się decyduje na konkubinat, tacy ludzie mają ze sobą dzieci. Dlaczego mieliby nie rozliczać się razem, nie dziedziczyć po sobie USTAWOWO? Piszesz, że małżeństwo "służy między innymi temu, aby posiadać potomstwo". Dobrze, że napisałaś, iż "między innymi temu", a nie przede wszystkim. Lekko przejaskrawiając zadałbym Ci więc pytanie - czy w takim razie pary, które nie mogą, albo nie chcą mieć dzieci, też powinny być pozbawione prawa ustawowego dziedziczenia, bądź ustawowo zagwarantowanego dostępu do wiedzy o stanie zdrowia partnera? Może zakażmy im wspólnego rozliczania PITów? Przecież taki związek "nie wpłynie w naturalny sposób do powiększania się społeczeństwa, zatem czemu miałoby służyć uznawanie czegoś takiego za małżeństwo?". A czy jedynym, a może nawet tylko nadrzędnym celem jest posiadanie potomstwa? Nie. Nie jesteśmy zwierzętami, mamy też inne cele w życiu. Tacy ludzie mogą się poświęcić pracy zawodowej, nauce, wynaleźć leki na ciężkie, nieuleczalne choroby. Czy uważasz, że są nieprzydatne dla społeczeńśtwa, bo ine spłodziły dzieci? |
|
Jeśli o małżonku coś wiadomo, to nawet jak się nie zgadza na rozwód, to po spełnieniu pewnych przesłanek w końcu druga strona rozwód otrzyma. Zatem konkubinat to wybór, a nie przymus. Przywileje związane z posiadaniem i wychowywaniem potomstwa również im przysługują. Małżeństwa bezpłodne mogą dziecko adoptować, a młodzi, którzy w dniu slubu nie są przekonani do posiadania potomstwa zawsze mogą zdanie zmienić, a jak nawet nie, to i tak jest to znikomy procent wszystkich małżeństw. Nie ma co odbierać praw dziedziczenia małżeństwom bezdzietnym, bo oni i tak w 100% mogą po sobie dziedziczyć tylko jeśli uregulują tę kwestię testamentem. Póki co żyjemy, bo nadal rodzina = mąż + żona + dziecko są chronieni i stanowią podstawę społeczeństwa. A jaki byłby cel małżeństwa jednopłciowego? Jaka byłaby korzyść z takiego małżeństwa dla wspólnoty ludzkiej? Już w starożytnym Rzymie, gdzie homoseksualizm miał się dobrze, w trakcie ceremonii małżeństwa wypowiadano słowa " Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia ", a zatem jak widać małżeństwo od wieków to zw. kobiety i mężczyzny. I tego się trzymajmy.Czyli logicznym następnym posunięciem jest wprowadzenie zakazu małżeństwa dla osób bezpłodnych, lub takich, które deklarują, że nie zamierzają mieć potomstwa? A potem odebranie praw dziedziczenia po sobie osób bezdzietnych? Ty czasem myślisz zanim coś napiszesz?A jesli o małżonku coś jednak wiadomo? A jeśli on kategorycznie nie zgadza się na rozwód? Życie pisze różne scenariusze. ....Skoro ktoś żyje ...Idealizujesz życie, .... |
|
I popatrz - cywilizacja przetrwała :-) A swoją drogą ów homoseksualizm ma się dobrze chyba po dziś dzień, przynajmniej w części wydzielonej Rzymu...Jeśli o małżonku coś wiadomo, to nawet jak się nie zgadza na rozwód, to po spełnieniu pewnych przesłanek w końcu druga strona rozwód otrzyma. Zatem konkubinat to wybór, a nie przymus. Przywileje związane z posiadaniem i wychowywaniem potomstwa również im przysługują. Małżeństwa bezpłodne mogą dziecko adoptować, a młodzi, którzy w dniu slubu nie są przekonani do posiadania potomstwa zawsze mogą zdanie zmienić, a jak nawet nie, to i tak jest to znikomy procent wszystkich małżeństw. Nie ma co odbierać praw dziedziczenia małżeństwom bezdzietnym, bo oni i tak w 100% mogą po sobie dziedziczyć tylko jeśli uregulują tę kwestię testamentem. Póki co żyjemy, bo nadal rodzina = mąż + żona + dziecko są chronieni i stanowią podstawę społeczeństwa. A jaki byłby cel małżeństwa jednopłciowego? Jaka byłaby korzyść z takiego małżeństwa dla wspólnoty ludzkiej? Już w starożytnym Rzymie, gdzie homoseksualizm miał się dobrze, w trakcie ceremonii małżeństwa wypowiadano słowa " Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia ", a zatem jak widać małżeństwo od wieków to zw. kobiety i mężczyzny. I tego się trzymajmy.Czyli logicznym następnym posunięciem jest wprowadzenie zakazu małżeństwa dla osób bezpłodnych, lub takich, które deklarują, że nie zamierzają mieć potomstwa? A potem odebranie praw dziedziczenia po sobie osób bezdzietnych? Ty czasem myślisz zanim coś napiszesz?A jesli o małżonku coś jednak wiadomo? A jeśli on kategorycznie nie zgadza się na rozwód? Życie pisze różne scenariusze. ....Skoro ktoś żyje ...Idealizujesz życie, .... |
|
Ale nie raczyłaś mi odpowiedzieć, w czym Tobie osobiście przeszkadza danie tych praw nielicznej w gruncie rzeczy grupie osób LGBT?Jeśli o małżonku coś wiadomo, to nawet jak się nie zgadza na rozwód, to po spełnieniu pewnych przesłanek w końcu druga strona rozwód otrzyma. Zatem konkubinat to wybór, a nie przymus. Przywileje związane z posiadaniem i wychowywaniem potomstwa również im przysługują. Małżeństwa bezpłodne mogą dziecko adoptować, a młodzi, którzy w dniu slubu nie są przekonani do posiadania potomstwa zawsze mogą zdanie zmienić, a jak nawet nie, to i tak jest to znikomy procent wszystkich małżeństw. Nie ma co odbierać praw dziedziczenia małżeństwom bezdzietnym, bo oni i tak w 100% mogą po sobie dziedziczyć tylko jeśli uregulują tę kwestię testamentem. Póki co żyjemy, bo nadal rodzina = mąż + żona + dziecko są chronieni i stanowią podstawę społeczeństwa. A jaki byłby cel małżeństwa jednopłciowego? Jaka byłaby korzyść z takiego małżeństwa dla wspólnoty ludzkiej? Już w starożytnym Rzymie, gdzie homoseksualizm miał się dobrze, w trakcie ceremonii małżeństwa wypowiadano słowa " Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia ", a zatem jak widać małżeństwo od wieków to zw. kobiety i mężczyzny. I tego się trzymajmy.Czyli logicznym następnym posunięciem jest wprowadzenie zakazu małżeństwa dla osób bezpłodnych, lub takich, które deklarują, że nie zamierzają mieć potomstwa? A potem odebranie praw dziedziczenia po sobie osób bezdzietnych? Ty czasem myślisz zanim coś napiszesz?A jesli o małżonku coś jednak wiadomo? A jeśli on kategorycznie nie zgadza się na rozwód? Życie pisze różne scenariusze. ....Skoro ktoś żyje ...Idealizujesz życie, .... |
|
Jakich praw? Podatkowych? Bo byłby to przywilej niczym nieuzasadniony, szczególnie jak takich praw nie mają związki hetero z dziećmi nie będące małżeństwem. Dlaczego uważam, że małżeństwem może być tylko związek kobiety i mężczyzny? Dlatego, że jest to naturalne, logiczne i dające nadzieję na potomstwo. Z punktu osoby wierzącej to nawet wyjaśniać nie muszę, bo jest to już uzasadnione w Księdze Rodzaju PŚ.Ale nie raczyłaś mi odpowiedzieć, w czym Tobie osobiście przeszkadza danie tych praw nielicznej w gruncie rzeczy grupie osób LGBT?Jeśli o małżonku coś wiadomo, to nawet jak się nie zgadza na rozwód, to po spełnieniu pewnych przesłanek w końcu druga strona rozwód otrzyma. Zatem konkubinat to wybór, a nie przymus. Przywileje związane z posiadaniem i wychowywaniem potomstwa również im przysługują. Małżeństwa bezpłodne mogą dziecko adoptować, a młodzi, którzy w dniu slubu nie są przekonani do posiadania potomstwa zawsze mogą zdanie zmienić, a jak nawet nie, to i tak jest to znikomy procent wszystkich małżeństw. Nie ma co odbierać praw dziedziczenia małżeństwom bezdzietnym, bo oni i tak w 100% mogą po sobie dziedziczyć tylko jeśli uregulują tę kwestię testamentem. Póki co żyjemy, bo nadal rodzina = mąż + żona + dziecko są chronieni i stanowią podstawę społeczeństwa. A jaki byłby cel małżeństwa jednopłciowego? Jaka byłaby korzyść z takiego małżeństwa dla wspólnoty ludzkiej? Już w starożytnym Rzymie, gdzie homoseksualizm miał się dobrze, w trakcie ceremonii małżeństwa wypowiadano słowa " Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia ", a zatem jak widać małżeństwo od wieków to zw. kobiety i mężczyzny. I tego się trzymajmy.Czyli logicznym następnym posunięciem jest wprowadzenie zakazu małżeństwa dla osób bezpłodnych, lub takich, które deklarują, że nie zamierzają mieć potomstwa? A potem odebranie praw dziedziczenia po sobie osób bezdzietnych? Ty czasem myślisz zanim coś napiszesz?A jesli o małżonku coś jednak wiadomo? A jeśli on kategorycznie nie zgadza się na rozwód? Życie pisze różne scenariusze. ....Skoro ktoś żyje ...Idealizujesz życie, .... |
|
Tak, chociażby podatkowych, ale ja akurat od początku piszę o dwóch prawach - dostępie do informacji medycznej i ustawowym dziedziczeniu. I tak, nie widzę problemu we wprowadzeniu tych praw dla osób żyjących w konkubinacie. A o swojej wierze mi nie pisz - nie omawiamy prawa kanonicznego, tylko cywilne.Ale nie raczyłaś mi odpowiedzieć, w czym Tobie osobiście przeszkadza danie tych praw nielicznej w gruncie rzeczy grupie osób LGBT?Jakich praw? Podatkowych? Bo byłby to przywilej niczym nieuzasadniony, szczególnie jak takich praw nie mają związki hetero z dziećmi nie będące małżeństwem. Dlaczego uważam, że małżeństwem może być tylko związek kobiety i mężczyzny? Dlatego, że jest to naturalne, logiczne i dające nadzieję na potomstwo. Z punktu osoby wierzącej to nawet wyjaśniać nie muszę, bo jest to już uzasadnione w Księdze Rodzaju PŚ. |
|
Dostęp do inf. medycznych dla wszystkich jest jednakowy - za zgodą pacjenta. Ty natomiast chciałbyś postawić prawa osoby dowiadującej się nad prawem do tajemnicy pacjenta. Ustawowe dziedziczenie chroni prawa osób ze sobą spokrewnionych i małżeństw. Dla wszystkich zaś są dziedziczenie testamentowe, zatem nie ma żadnego powodu, aby to zmieniać. Pytałeś o moje zdanie, dlatego zatem dlaczego mam pomijać kwestię wiary odnośnie małżeństwa? Widać lubisz tylko to, co Ci pasuje.Tak, chociażby podatkowych, ale ja akurat od początku piszę o dwóch prawach - dostępie do informacji medycznej i ustawowym dziedziczeniu. I tak, nie widzę problemu we wprowadzeniu tych praw dla osób żyjących w konkubinacie. A o swojej wierze mi nie pisz - nie omawiamy prawa kanonicznego, tylko cywilne.Ale nie raczyłaś mi odpowiedzieć, w czym Tobie osobiście przeszkadza danie tych praw nielicznej w gruncie rzeczy grupie osób LGBT?Jakich praw? Podatkowych? Bo byłby to przywilej niczym nieuzasadniony, szczególnie jak takich praw nie mają związki hetero z dziećmi nie będące małżeństwem. Dlaczego uważam, że małżeństwem może być tylko związek kobiety i mężczyzny? Dlatego, że jest to naturalne, logiczne i dające nadzieję na potomstwo. Z punktu osoby wierzącej to nawet wyjaśniać nie muszę, bo jest to już uzasadnione w Księdze Rodzaju PŚ. |
Strona 2 z 3
Dodaj odpowiedź:
Przerwa techniczna ... ...
|