Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
strona 7 / 9
Krzysztof Żuk
prezydent Lublina
• Jak pan pamięta 4 czerwca 1989?
– Wielki entuzjazm i oczekiwanie na zmiany. Chciałbym przypomnieć, że Komitet Obywatelski, który został powołany i ta mobilizacja środowisk opozycji, solidarnościowych, spowodowała, że wszyscy wierzyliśmy, że te wybory będą wygrane. Ale, że będzie taka skala wygranej, tego się nikt nie spodziewał.
• Co pan wtedy robił?
– Pracowałem na uczelni, byłem zaangażowany w dyskusje związane z transformacją. Byłem razem z tymi, którzy opracowywali scenariusze zmian, które później zamieniły się w polski model transformacji. Przeżywałem to emocjonalnie bardzo mocno. Dwie sytuacje wywołały u mnie euforię. Pierwsza to jest właśnie ta wygrana, bo ona zainicjowała całkowitą zmianę systemu. Weszliśmy dzięki tym wyborom w model demokracji zachodniej. Drugi ważny moment to był wybór Polaka na papieża. To było wcześniej, ale zainicjowało taką mobilizację i wiarę, że ta zmiana jest możliwa i dało siły wielu działającym w opozycji. Są momenty w życiu narodu, o których trzeba mówić dobrze i tylko dobrze.
• Ale czy to zwycięstwo obozu solidarnościowego zostało dobrze skonsumowane?
– Dobrze, jeśli popatrzymy na Ukrainę, na kraje Europy Środkowej, bo w tej części Europy nie ma drugiego takiego lidera w zmianach społeczno-gospodarczych, jakim jest Polska. To trzeba sobie powiedzieć: zapracowaliśmy na to, również ponosząc duże wyrzeczenia, żeby dzisiaj pozycja Polski, gospodarcza i polityczna, była tak silna. Jakież wtedy były modele transformacji, po które można było sięgnąć do podręcznika i wdrożyć? To wszystko było tworzone przez ludzi ad hoc, stosownie do sytuacji, na dodatek z ogromnym sukcesem. Ja uczestniczyłem w procesie
• Co pan czuje słysząc, że w 1989 r. zwyciężył układ, zgniły kompromis, albo nie było żadnego zwycięstwa?
– Mówią to ci, którzy najczęściej wtedy niczym nie ryzykowali, nie uczestniczyli w tych przemianach. Ci, dla których zacietrzewienie ideologiczne jest ważniejsze niż pewna racjonalność działań. Wszyscy, również państwo, działamy w określonych uwarunkowaniach społecznych, politycznych i gospodarczych. Ludzie, którzy wzięli odpowiedzialność za Polskę sprostali wyzwaniu, które na nich nałożono. Zrobili swoje. Jeśli dzisiaj oglądamy premiera Mazowieckiego z jego potwornym zmęczeniem, to ono odzwierciedla stan zdrowia, sił i energii tamtej opozycji, która rzuciła się na głęboką wodę i łapała oddech, żeby móc dalej zmieniać kraj. Jeśli dzisiaj ktoś tego nie dostrzega, to ma w sobie złą wolę. Oceniajmy działania tamtych polityków według uwarunkowań, które wtedy były. Dzisiaj każdy jest mądrzejszy, bo funkcjonuje w demokratycznym systemie europejskim, przy ogromnym wspomaganiu funduszami unijnymi, ogromnym potencjale gospodarczym i społecznym, w zupełnie nieporównywalnych warunkach. Proszę się cofnąć 30 lat i zobaczyć, jaka była gospodarka i w jakim stopniu byliśmy zorganizowani jako społeczeństwo. To są dwa różne światy.
Dominik Smaga