Galeria: Powstaje film o Widzącym z Lublina
– To dopiero początek pracy, 3 marca byliśmy w Leżajsku, by pokazać grób Elimelecha, wielkiego rabina, którego uczniem był Jakub Icchak Horowic zwany Widzącym z Lublina – mówi Grażyna Stankiewicz, reżyser powstającego filmu. – W Lublinie filmowaliśmy już Bramę Grodzką, to miejsce przejścia miedzy dwoma światami i z podnośnika uliczkę Ku Farze. W ogóle pod-nośnik i zdjęcia z góry będą ważne. Miasto widziane z tej perspektywy, jego faktura jest niesamowita. Na kirkucie też kamera pracowała z podnośnika – dodaje.
Bohaterem czy raczej przewodnikiem po tej historii będzie młody człowiek z Izraela, który jadąc pociągiem wpada gdzieś w dziurę z czasu i przestrzeni by znaleźć się w Lublinie. W tej roli Marcin Pietrusza, fotograf i współpracownik różnych ekip filmowych. W scenie kręconej na kierkucie w elementy kraty osłaniającej ohel cadyka Jakuba Icchaka Horowitza wkładał kwitełe – karteczkę z prośbą.
Żydzi wierzą, że cadykowie raz w roku, w rocznicę swojej śmierci przychodzą po wszystkie kwitełe z życzeniami. – Moja karteczka, którą wkładam na potrzeby filmu jest pusta. Ale nie powiem, co bym tam od siebie napisał. To sprawa moja i Widzącego – uśmiecha Marcin poprawiając jarmułkę.
W filmie wystąpią też poznani przez filmowców przypadkowo w Leżajsku młodzi Belgowie. Żydowskie rodzeństwo miało w planach wizytę w Lublinie i zwiedzanie Majdanka, ale namówieni przez ekipę dali się sfilmować na kirkucie.
– Postać Widzącego nie będzie taka oczywista, jeszcze nie wiem, kto go zagra – mówi Stankiewicz, która w filmie mającym trwać 52 minuty (tak zwany średni metraż) chce też wykorzystać głos prof. Władysława Panasa i sceny ulicznego przedstawienia. Jeśli gdzieś na Starym Mieście zobaczycie Witolda Dąbrowskiego z Teatru NN w monodramie, to znak, że weszliście na plan filmowy.
Film, którego producentem jest lubelska spółka N-Vision, będzie powstawał przez maj i czerwiec.
Widzący z Lublina - Jaakow Icchak ha-Lewi Horowic (1745–1815), znany także jako Lubliner, cadyk, jeden z duchowych przywódców ruchu chasydzkiego zwany Ha-Choze mi-Lublin czyli Widzącym, Jasnowidzącym z Lublina. Jak pisze Majer Bałaban: niebo nakazało mu, by udał się do Wieniawy (dzisiejsza dzielnica Lublina). Tym posłaniem do Jakuba Icchaka obarczył anioł prostego, ale pobożnego człowieka. Jakub Icchak nie chciał z początku mu wierzyć, i dopiero, gdy niebo powtórzyło ów rozkaz trzeci raz, zrozumiał, że jest to wolą wyższych sił i posłusznie przeniósł się do Wieniawy. Widzący osiadł na Wieniawie w latach 90. XVIII w. (za www.tnn.pl)
Używaj strzałek
na klawiaturze, aby przełączać zdjęcia