Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
strona 3 / 4
Stosunek ceny do jakości – 10/10. Wegetarianin to bar, w którym, pomimo rosnących cen żywności, wciąż można zjeść zdrowy i pożywny obiad za mniej niż 10 zł. Ceny na każdą kieszeń i dobre jedzenie ściągają tu Lubelaków od ponad 20 lat.
Klasyczna domowa kuchnia w wersji wegańskiej lub wegetariańskiej. Codziennie nowe zupy. Jedna lub dwie. Za 5 złotych można zjeść pomidorową czy barszcz ukraiński. Za 8 – zestaw obiadowy, czyli panierowane kotlety sojowe, do których wybieramy ziemniaki z cebulką czy brązowy ryż bądź kaszę oblane sosami – pomidorowym lub curry. Do tego surówka lub buraczki.
Dla bardziej szalonych – zamiast kotletów: danie taco, cieciorka w sosie curry czy dynia w mleku kokosowym. Hitem Wegetarianina jest falafel. Konkuruje z nim pita, gdzie zamiast kotlecików fallaflowych są sojowe.
Porcje są ogromne, dlatego jest opcja, by zamówić połowę dania. Pół zupy i drugiego wystarcza, by wyjść z baru z pełnym brzuchem.
Do picia – pyszne, świeże soki na bazie marchewki. Z dodatkiem gruszki, jabłka, buraka czy pomarańczy. Za mniej niż 5 złotych.
Wegetarianin to także sklep ze zdrową, wegetariańską żywnością. Na półkach znajdziemy również naturalne kosmetyki, olejki eteryczne czy kadzidełka. Sklepik jest bardzo dobrze wyposażony, a obsługa chętnie służy radą.
Obiad tu to przyjemność. Nie tylko dla podniebienia. Z głośników dobiega uspokajający dźwięk mantr, a ulubione danie można zjeść drewnianym widelcem. Jest miła, swojska atmosfera. Niestety, brakuje toalety.
Kuchnie z różnych stron świata w wegańskim wydaniu. Od japońskiego sushi z wędzonym tofu (serwowanego tylko w piątki po 17.00) do meksykańskiego taco z gyrosem sojowym i guacamole. Od włoskiej pizzy do sojowo–sejtanowych amerykańskich burgerów. Jest też polsko. Kotlet sojowy a’la schabowy czy pieczeń z soczewicy pokryta sosem grzybowym. Dobry jak u mamy.
Kucharzowi nie brakuje finezji. Na przystawkę – tatar z suszonych pomidorów, zupa – flaki z boczniaka, a zamiast kawy – kurkuma latte. Do obiadu klasycznie – kieliszek wina lub kufel piwa, jak kto woli.
Jedzenie jest smaczne. W końcu restauracja deklaruje, że korzysta z produktów od lokalnych dostawców. Porcje są duże, a ceny umiarkowane. Za główne danie zapłacimy dwadzieścia kilka złotych, za zupę dnia 8 (tak jak za piwo). Warto skorzystać z promocji „Lunch dnia”. Wtedy dwudaniowy obiad mamy w cenie 20 zł.
Wyjątkowe i wręcz ujmujące jest to, że tuż po wejściu do lokalu, na naszym stole ląduje karafka wody. Zupełnie za darmo. Przypomina mi to tureckie zwyczaje. Obsługa jest bardzo, ale to bardzo miła.
W restauracji jest dużo przestrzeni. Warto wybrać się zwłaszcza z dziećmi – mają specjalnie wyznaczone miejsce do zabawy. Panuje przyjemna atmosfera. W lokalu jest mnóstwo kwiatów. Większość, jak się okazuje, jest sztuczna, za co wielki minus.