Fenimore Filmore to bohater przygodówek: 3 Czaszki Tolteków i Westerner. Obie były dość dobre, ale nie odniosły sukcesu. Najnowsze przygody dość nietypowego kowboja na pewno tego nie odmienią.
Jak w starym westernie
Na jednej z nich para spotyka umierającą postać, która wyjawia im sekret skarbu znajdującego się na pobliskim cmentarzu. Niestety po chwili napada na nich grupa bandytów raniąc Fenimore'a i porywając dziewczynę.
Bohatera ratuje starszy człowiek, który - jak się okazuje - również szuka skarbu. Dochodzi do współpracy. Za odnalezienie i uratowanie Rhiannony, Fenimore uda się z mężczyzną po skarb i podzielą się po równo. Jak widać, fabuła przypomina klasyczne stare westerny. I wiele więcej dobrego o niej nie da się powiedzieć.
Największą zmianą jaką zauważamy w stosunku do poprzednich gier, to niekorzystna metamorfoza głównej postaci.
Z zabawnie fajtłapowatego kowboja Fenimore staje się facetem z krwi i kości, który niczym oryginalnym się nie wyróżnia. Tytuł utracił przez to swój klimat. Usunięto dość specyficzną, prześmiewczą atmosferę.
Wypada to tym bardzie niekorzystnie ponieważ zmieniono całą oprawę graficzną. Nie ma już sielankowo-bajkowej kreski, która była pewnego rodzaju wizytówką serii.
Lokacje i postacie wykonano dość dobrze, ale przejście na ten rodzaj 3D powoduje, że gra szybko się starzeje i to po niej widać. Interfejs jest standardowy i dość prosty w obsłudze.
Na górze ekranu widzimy zebrane przedmioty, które wykorzystujemy w terenie. Nie możemy ich łączyć z innymi, przez co poziom zagadek jest dość niski. Starzy wyjadacze nie będą mieli żadnych problemów, a dla początkowych graczy tytuł może być dobrym wprowadzeniem do gatunku.
Nowością są elementy zręcznościowe. Z początku jest to strzelanie do celu w nie najlepszym wykonaniu. Przez niedociągnięcia z pozoru prostą rzecz możemy powtarzać nawet kilkanaście razy, ponieważ niesamowicie łatwo jest zarobić kulkę.
Ma to więcej wspólnego z szewską pasją niż z przyjemnością z grania. Drugim elementem jest obsługa dźwigu, ale jest to dziecinnie proste.
Jeżeli chodzi o konkretne minusy to jest ich kilka. Największym bez wątpienia jest czas niezbędny do ukończenia. Niecałe cztery godziny to skandalicznie mało, tym bardziej, że mówimy tu o przygodówce!
Kolejnym niedopatrzeniem jest praca kamery. Czasami ciężko zobaczyć co dzieje się wokół nas. Słabo oznaczono widoczność przedmiotów. Nie wiadomo czemu, nie wprowadzono tak dzisiaj modnego ich podświetlania. Jesteśmy zmuszeni niczym w produkcjach sprzed kilkunastu lat szukać każdego przedmiotu powolutku przesuwając myszkę po ekranie.
Nie mogę wybaczyć twórcom, że kwestię dialogów potraktowali tak po macoszemu. Jest ich zaledwie kilka. Z muzyką podobnie: to parę motywów powtarzanych w kółko.
Nowe przygody Fenimore'a są najogólniej mówiąc nijakie. Gra stara się zerwać ze starymi schematami co niezbyt jej wychodzi. Wprowadzone nowe elementy nie są najwyższych lotów przez co trudno tu mówić o jakiejś innowacyjności.
Należy potraktować tytuł bardziej jako eksperyment. Nieudany eksperyment.
Nasza ocena: 2+