Na lekcji wychowania fizycznego w Zespole Szkół w Osielsku (woj. kujawsko-pomorskie) jeden z uczniów przewrócił się i stracił przytomność. Mimo podjętej natychmiast akcji ratowniczej chłopiec zmarł.
Gdy dziennikarze "Gazety Pomorskiej” po raz pierwszy zadzwonili do szkoły usłyszeli, że dyrektor Zespołu Szkół w Osielsku jest na sali gimnastycznej.
– Uczeń faktycznie zasłabł. Zabrało go pogotowie – powiedział im Dariusz Jachowski, dyrektor szkoły, gdy po kilku minutach zadzwonili ponownie. Zapytany, czy to był wypadek, odpowiedział: – Najprawdopodobniej to zawał.
W pogotowiu ratunkowym dowiedzieli się, że 15-latek został przewieziony do Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy.
– Mój zespół przez całą drogę reanimował chłopca. Został on przewieziony na oddział intensywnej terapii, jednak lekarzom nie udało się uratować mu życia – powiedział Tadeusz Stępień, kierownik usług medycznych Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Od dyrekcji szpitala dziennikarze "GP” dowiedzieli się, że działania ratowników były niestety bezskuteczne.
– To ogromna tragedia – mówił lek. med. Edward Grądziel, dyrektor szpitala. – Akcja reanimacyjna była nieskuteczna od początku do końca.
Nie wiadomo, dlaczego uczeń zasłabł.
– Trudno to stwierdzić bez szczegółowych badań, a żaden z lekarzy nie będzie gdybał – mówił Grądziel. – Mogę powiedzieć tylko tyle, że to był duży chłopak.
Policja przystąpiła do wyjaśniania sprawy. Według niej, chłopiec zasłabł podczas biegu. Na razie nie wiadomo, czy cierpiał na jakieś choroby – poinformowała TVN24.