- Szkoda mi czasu. Kongres PiS jeszcze trwa, ale ja wolę dolecieć do Lublina na spotkanie z profesorem Wodzińskim niż siedzieć na twardych krzesłach i patrzeć jak rozpada się partia Wodza - pisze na swoim blogu Janusz Palikot
Nie wiadomo, czy tak zrobił, ale dziś od rana poseł z Lublina zamieszcza w internecie wpisy, w których relacjonuje przebieg obrad delegatów Prawa i Sprawiedliwości.
Godz. 10.20 - "Jestem pod wrażeniem… Tak jak zapowiadał Adam Bielan: Europa! (...)Sam wódz jakiś uspokojony chodzi, kłania się, całuje rączki paniom, ożywiony - w sam raz gotów do walki z kryzysem. Pełen profesjonalizm."
O godz. 14.51 jest o tym, co serwowano na obiad: "kolejka do kuchni, podają żurek, jakieś mięsa, surówki. Nie chce mi się stać i czekać na miskę PiS-owskiej zupy... A Kurski chodzi i przeklina: k...a! gdzie ten Palikot! Na koniec dnia uścisnę mu rękę..."
Kolejny wpis o godz. 16.36. "Uhuhuhu! Wszedłem... Ale ledwo wszedłem, bo sito dużo gęstsze niż rano. W czasie przerwy obiadowej przeszukano podobno wszystkie pomieszczenia techniczne, szukając ukrytych mikrofonów, kamer i człowieka."
Palikot nie pozostawia na członkach PiS suchej nitki. Dostaje się się głównie szefowi partii. "Sam Jarosław posępny. Już nie wystawia do kamer nówki-garnituru, raczej unika spojrzeń, znika na długie chwile, to znów się pojawia."
Według relacji lubelskiego posła na kongresie "zionie nudą", wszyscy biją brawo pod dyktando "kogoś z prawego narożnika sali", "w kuluarach skończyła się kawa i paluszki, jest tylko woda mineralna", "wszyscy łażą bez sensu, w ruch poszły komórki - węże, sms-y, pozdrowienia", a znudzeni delegaci, jeden po drugim opuszczają obrady, bo przecież "Kraków kusi".
Swoją relację poseł kończy słowami "Nie uścisnę dłoni Kurskiego, bo zniknął - dla niego też Kraków jest atrakcją, poszedł z Ziobrą."