Urzędnicy z Kraśnika nie współpracują już z Telewizją Kraśnik. Lokalną stację zastąpiła Internetowa Telewizją Lublin (iTVL). – Bo jest tańsza – przekonuje magistrat. Mimo współpracy na ostatniej sesji z kamerami pojawili się również pracownicy urzędu.
Urzędnicy przekonują, że oferta była korzystniejsza od tej przestawionej przez lokalną stację. – W 2010 r. faktury za usługi TV Kraśnik opiewają na ok. 100 tys. zł – wylicza Pawlos. – Z TV Kraśnik dostaliśmy propozycję współpracy, ale za minutę musielibyśmy zapłacić 600 zł.
Dyrektor stacji tłumaczy, że była to cena za reportaż, a nie za relację. – Poza tym cenę można było negocjować – zaznacza Sławomir Opoka, dyrektor TV Kraśnik, która nadaje w sieci kablowej. Swoje materiały umieszczana też w Internecie.
Mimo, ze miasto podpisało umowę z iTVL to kamery obsługują też urzędnicy. – Jedną kamerę dostaliśmy z centrum ukraińskiego, drugą kupiliśmy – tłumaczy Pawlos. – Nagranego materiału nie montujemy.
– W latach dziewięćdziesiątych byłem radnym i wtedy zacząłem przychodzić na sesje z kamerą – zaznacza Jan Chudzicki. – Robię to dla samego siebie. Materiały archiwizuję.
Czy radnych to nie krępuje? – Obrady są jawne. Ja nie mam nic do ukrycia –zapewnia Piotr Krawiec, jedne z radnych z Kraśnika.
– W ogóle o tym nie myślę, że jestem filmowany – dodaje Jacek Zając, kolejny radny miejski.
Radni powiatowi nie muszą się nad tym zastanawiać, bo u nich kamer nie ma.
– TV Kraśnik nagrywa materiał na sesjach i pokazuje skróty – wyjaśnia Jerzy Podgórski, sekretarz Starostwa Powiatowego w Kraśniku. Zdaniem urzędników to wystarcza. – Nie było nawet takiego pomysłu, żeby kupować kamery do urzędu. To jest za drogi wydatek. Na sesjach jest rejestrowany jedynie dźwięk. Nie jest on jednak umieszczany na naszej stronie internetowej – dodaje Podgórski.