Jedenastolatek, którego wciągnął wał koparki do ziemniaków ma połamane ręce. Dwuletnia dziewczynka, po której przetoczyło się koło furmanki ma zmiażdżony brzuch i klatkę piersiową. Dzieci leżą w szpitalu.
Kilka miesięcy temu Dziennik śledził powrót do zdrowia 15-latka, ofiarę podobnego zdarzenia. Lekarze przyszyli chłopakowi rękę oberwaną przez kombajn do buraków. Nastolatek pomagał w polu przy zbiorze buraków. Wystarczyła chwila nieuwagi, aby tryby maszyny chwyciły go za kurtkę. Jego ręka trzymała się tylko na skrawku skóry i mięśni. Lekarze zespolili tętnice, nerwy i kości.
– Wypadek z udziałem dwulatki zdarzył się w Woli Osuchowskiej – dodaje prof. Osemlak. – Dziecko jechało z dorosłymi furmanką. W pewnym momencie dziewczynka spadła. Koło wozu przejechało po jej brzuchu, klatce piersiowej i częściowo po głowie. Ma złamany nos, obojczyki, zmiażdżony tułów. Ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Profesor do dziś pamięta podobny wypadek sprzed wielu lat. Mała dziewczynka dostała się pod koło furmanki, które pogruchotało jej czaszkę. Siła nacisku była tak wielka, że gałki oczne wypadły z twarzy. – Przeżyła, ale została niewidoma – dodaje profesor. (STEP)