Ewa i Roman Babiraccy z Annopola od kilku lat mieszkają wraz z trzyletnią Roksaną w małym budynku gospodarczym.
Zaraz po ślubie Babiraccy zamieszkali w niewielkim pomieszczeniu w centrum Annopola. Marzą o powiększeniu budynku lub o mieszkaniu, bo ich domek to zaledwie kilkanaście metrów kwadratowych. Wewnątrz stoi wersalka, kuchnia węglowa, skromny regał. Ktoś dał Babirackim zbędną lodówkę, ktoś inny telewizor. Sami założyli kanalizację i wygospodarowali trochę miejsca na poddaszu, gdzie śpią.
- Już mam dość mieszkania w jednym pomieszczeniu, w którym jest i sypialnia, i kuchnia, pokój i łazienka. Co powie położna, kiedy przyjdzie na wywiad przed moim powrotem ze szpitala z małym dzieckiem do domu? - pyta Ewa Babiracka, która w kwietniu spodziewa się drugiego dziecka.
Kilkakrotnie byli już w Urzędzie Miasta z prośbą o mieszkanie. Nie należą do ludzi, którzy tylko żądają od władzy. Myślą również o rozbudowie.
- Mam materiał. Dostałem go od księdza z parafii. Jestem gotów zrobić wszystko sam, tak jak do tej pory robiłem. Brakuje nam tylko pieniędzy na wykonanie planów - podkreśla Roman Babiracki.
Plany rozbudowy będą ich kosztowały ponad 3 tys. zł. Nie mają takich pieniędzy, bo pan Roman zarabia na umowę zlecenie 220 zł, a z pomocy społecznej otrzymują 280 zł zasiłku. Dlatego liczą, że pomoże im samorząd i zapłaci za projekty.
- Jak robiliśmy kanalizację, to za te wszystkie mapki zapłacił samorząd. My i tak ledwo wiążemy koniec z końcem - dodaje pan Roman.
Dodatkowo chcieliby pomocy w uporządkowaniu dokumentacji. - Niby urzędnicy nas tu zameldowali, ale w starostwie figuruje to jako budynek gospodarczy. Jak go rozbudujemy, to martwię się czy dostaniemy zgodę na jego użytkowanie - podkreśla Ewa Babiracka.