Mimo że poddały się lub porzuciły broń tysiące Irakijczyków, oddziały Saddama Husajna wciąż stawiają Amerykanom zaciekły opór. Do irackiej niewoli dostała się też niewielka liczba żołnierzy koalicji antyirackiej. W walkach czynnie uczestniczą Polacy
i choć w kilku miejscach napotkały zacięty opór, znalazły się pod wieczór niecałe 140 km od stolicy Iraku. W walkach w Iraku biorą czynny udział polscy żołnierze, prawdopodobnie z jednostki specjalnej GROM.
Wieczorem rozpoczął się kolejny nalot na Bagdad. Trwa operacja lądowa. Wojska sojusznicze zdobyły An-Nasiriję (położoną na północ od Basry, ok. 365 km na południe od Bagdadu) wraz ze strategicznie ważnym mostem na Eufracie oraz południowoiracki port naftowy Um Kasr. Poddało się wielu żołnierzy irackich. Gen. Tommy Franks mówił o 1000 do 2000 Irakijczyków-jeńców wojennych oraz o licznych faktach porzucania broni i ucieczki żołnierzy irackich.
Pentagon oficjalnie potwierdził w niedzielę, że około 10 żołnierzy amerykańskich uznaje się za zaginionych na froncie, przy czym część z nich dostała się do niewoli irackiej, a niektórzy być może zginęli w walce. Wcześniej arabska telewizja al-Dżazira pokazała grupę żołnierzy w niewoli, informując, że są to jeńcy amerykańscy.
Przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów generał Richard Myers i minister obrony Donald Rumsfeld przyznali, że Irakijczycy rzeczywiście wzięli tych żołnierzy do niewoli. Myers powiedział, że Pentagon zaczął zawiadamiać rodziny wziętych do niewoli lub poległych.
W wywiadzie dla telewizji CNN Rumsfeld przyznał też, że niektóre samoloty koalicji antyirackiej nie wróciły do bazy. Wcześniej minister zaprzeczał, jakoby jakikolwiek samolot został zestrzelony.
Zapytany, ilu żołnierzy koalicji ogółem dostało się dotąd do niewoli, minister odpowiedział tylko: "Bardzo mała liczba”.