Z inicjatywy rodziców w dwa dni powstał klub przedszkolaka. Wczoraj oficjalnie został otwarty. Oczywiście jasełkami na kolędowa nutę
- Chciałam być aniołem, bo tylko dziewczynki mogą być aniołkami. Chłopcy są pastuszkami - mówi mała Agnieszka, zawstydzona i przejęta swoją rolą. - Skrzydła zrobiła mi pani - dodaje jeszcze i już biegnie do innych dzieci.
- A pani wie, że Jezusek to lalka? - szczerze pyta mały pastuszek w brązowym półkożuszku.
Tak wczoraj wyglądało wigilijne spotkanie w Karolinie, w czwartym już na terenie gminy Garbów Klubie Przedszkolaka.
- Ten klub, jako jedyny powstał z inicjatywy rodziców - informuje Zofia Ptasznik, z Fundacji Rozwoju Dzieci im. J.A.Komeńskiego. - Zaskoczyło mnie to. Z reguły to my występujemy z propozycją, a nawet namawiamy. A to rodzice z Karolina zwrócili się do nas, że chcieliby założyć w tutejszej szkole klub przedszkolaka. Uznali, że ich dzieciom potrzebny jest kontakt z rówieśnikami.
Karolin to mała wieś licząca 60 gospodarstw. Jest tu zaledwie trzynaścioro trzy i czterolatków kwalifikujących się do klubu. Do trzyklasowej szkoły, w której został zorganizowany, chodzi 15 uczniów.
- Tu nie było nawet pomalowane - mówi babcia małej Nikol Wójcik i pokazuje salę pastelową, jasną, pełną zabawek i świątecznych ozdób. Jak rodzice wzięli się do roboty, to w dwa tygodnie wszystko wyremontowali.
Rodzice szykują kanapki i na zmianę dyżurują w klubie. Dzieci bawią się takimi zabawkami, jakie zrobią same. Przychodzą tu bardzo chętnie trzy razy w tygodniu. - Kiedyś to w domu było troje, czworo dzieci. Teraz po jednym. To jak mają się bawić z innymi? - dodaje babcia.
- Bardzo sprzyjamy takim klubom - zapewnia Kazimierz Firlej, wójt gminy Garbów. - Zatrudniliśmy nauczycielkę, kupiliśmy pomoce. Rodzice w ciągu paru dni zebrali grupę chętnych i załatwili formalności.