Doba marszałka województwa musi mieć więcej niż 24 godziny - twierdzą radni sejmiku. Dlaczego? Makarewicz działa w kilkunastu organizacjach i nadzoruje pracę siedmiu najważniejszych departamentów w Urzędzie Marszałkowskim. I wciąż mało mu funkcji
Obawiać się jednak można. Marszałek jest już osobą bardzo zapracowaną. Na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za siedem departamentów Urzędu Marszałkowskiego. Choć pozostali członkowie zarządu mają zwierzchnictwo nad góra trzema departamentami, marszałek nie zamierza się dzielić.
Makarewicz jest też przewodniczącym rad społecznych szpitali w Nałęczowie, Białej Podlaskiej i przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Przez moment szefował także radzie w Szpitalu Kolejowym w Lublinie. - Na razie był tylko na jednym posiedzeniu rady w szpitalu przy al. Kraśnickiej - mówi jeden z członków rady tego szpitala. - Drugie zwołał równolegle ze spotkaniem z kolejarzami. Więc do szpitala już nie przyszedł.
Makarewicz nie tylko zajmuje się pracą w województwie. Reprezentuje nas także na zewnątrz. Jest wiceprezesem Zarządu Związku Województw RP, członkiem Konwentu Marszałków Województw RP, członkiem Prezydium Rady Związku Transgra-
nicznego "Euroregion Bug”, członkiem Zarządu Stowarzyszenia Samorządowców "Euroregion Bug” i członkiem Związku Województw w Komitecie Regionów w Brukseli.
- To biedny, zapracowany człowiek - komentuje Krzysztof Kamiński z Platformy Obywatelskiej. - Żadnego życia rodzinnego! Bo to przecież trzeba jeździć, jeść obiady, słuchać tych nudnych sesji. Ja chętnie marszałkowi pomogę i część z tych funkcji wezmę na swoje barki.
Zapracowanie Makarewicza wiąże się z częstymi wyjazdami i nie wpływa najlepiej na jego frekwencję w pracach sejmiku. Na dziewięć posiedzeń komisji budżetowej marszałek zdołał być tylko raz. To zresztą jedyna komisja, w której pracach uczestniczy. - Nawet kiedy przygotowywaliśmy budżet województwa, nie pojawiał się - żali się jeden z radnych.
- Na wszystkie swoje obowiązki znajduję czas - twierdzi tymczasem marszałek. - Staram się nie zaniedbywać obowiązków. Niestety, to wszystko kosztem swojego czasu i rodziny. Ale żona już przywykła
Nie wszyscy radni są zachwyceni aktywnością marszałka. - Bo jak ktoś robi wszystko, to znaczy, że nic nie robi - podsumowuje Dariusz Sadowski, przewodniczący sejmiku.