Dokładnej diagnozy jeszcze nie mamy. Martynka od niedzieli zaczęła chemioterapię, bo lekarze nie mogli już czekać. Niestety, choroba postępuje - poinformowała nas Jolanta Kruk, mama dziewczynki. - Jest ciężko, bo mała chce wracać do domu.
Przypomnijmy. W sierpniu, kilka dni przed 6. urodzinami Martynki Kruk, zdiagnozowano u niej chłoniaka nieziarnicznego. To rodzaj nowotworu.
Dziecko poddano chemioterapii, ale chłoniak okazał się oporny na leczenie. -W styczniu lekarze wypisali małą do domu, żebyśmy mogli wykorzystać ostatnie wspólne chwile, które nam zostały - rozpaczała pani Jolanta.
Ale państwo Krukowie nie poddali się. Przy pomocy przyjaciół znaleźli klinikę w Heidelbergu, która zdecydowała się podjąć leczenia ich córki. Jednak będzie ono kosztować co najmniej 150 tys. euro. Klinika zgodziła się rozpocząć leczenie po wpłaceniu pierwszej raty w wysokości 35 tys. euro.
- Dzięki pomocy ludzi o wielkich sercach udało się tyle zebrać. Teraz prosimy o więcej - apelowała przed wylotem pani Jolanta.
W ubiegłą środę Martynka Kruk wraz z rodzicami przyleciała do Frankfurtu. Stamtąd została przewieziona do kliniki w Heidelbergu.
"Od razu wykonano jej niezbędne badania. Z uwagi braku dokumentacji z Polski, wszystkie muszą być bardzo dokładnie wykonane” - czytamy na stronie internetowej dziewczynki. Ich wykonywanie może się przeciągnąć, gdyż Martynka złapała infekcję. A od wyników badań, zależy postawienie ostatecznej diagnozy i wybór odpowiedniej terapii.
(mm)