Strażacy z Ludwina mają nowy samochód. Specjalistyczny wóz ratownictwa technicznego kosztował ponad 120 tysięcy złotych. Ale co znaczy ta kwota, gdy chodzi o ratowanie życia. Strażacy szybciej dojadą i sprawniej pomogą ofiarom wypadków drogowych.
- Jeszcze się nim najeździmy. Najwięcej pracy będzie miał, niestety, latem, bo to wóz ratownictwa technicznego - mówi Jarosław Janek, komendant OSP w Ludwinie. - Przez naszą gminę przebiega ruchliwa trasa nad jeziora. Często dochodzi do wypadków, a my jesteśmy pierwsi na miejscu zdarzenia. Dzięki sprzętowi możemy bardzo szybko udzielić pomocy ofiarom wypadku - tłumaczy Janek zasadność zakupu nowego pojazdu. Statystyki są smutne, strażacy z Ludwina w trakcie sezonu letniego, średnio co dwa tygodnie muszą uwalniać ofiarę z rozbitego samochodu.
Teraz strażacy mają do dyspozycji agregaty prądotwórcze, nożyce do cięcia blachy, rozpieraki oraz 300 litrów środka gaśniczego. - To tak na pierwszy rzut, gdyby zapalił się rozbity pojazd - dodaje komendant. Nie tylko w ratownictwie drogowym znajdzie zatrudnienie czerwony transit. Będzie także potrzebny do likwidacji gniazd os, szerszeni.
Na wyposażeniu nowego samochodu jest również zestaw do udzielania pierwszej pomocy - defibrylator, deska oraz szereg innych akcesoriów.
- W załodze mamy trzydziestu czterech strażaków. Ponad połowa z nich przechodziła szkolenia w zakresie udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej - dodaje Janek.
Transit wraz z wyposażeniem kosztował 128 tysięcy złotych. 50 tysięcy na zakup pojazdu przekazał Zarząd Główny OSP w Warszawie oraz PZU. - Na resztę kwoty zaciągnęliśmy kredyt w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska - dodaje komendant.
Stary mercedes, który służył strażakom z Ludwin jako wóz ratownictwa technicznego nie idzie na złom, zostanie przekazany kolegom z Uciekajki.