Trzej jadący oplem mężczyźni nie mieli szans. Pędzący zsamochód wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Potem stanął w ogniu.
Strażacy mogli tylko dogasić zwęglonego opla. Musieli wycinać dach, żeby wydobyć zwłoki z wnętrza karoserii. Ciała były tak zwęglone, że na początku strażacy nie iedzieli, ile ofiar zginęło.
- Od wypadku do przybycia naszych jednostek minęło około 20-25 minut - relacjonuje Leszek Niewęgłowski, zastępca komendanta radzyńskiej Państwowej Straży Pożarnej. - Ogień wybuchł już przy uderzeniu w drzewo. Zapewne zapaliła się benzyna. W aucie był też zbiornik z gazem. Nie doszło do eksplozji.
- Prawdopodobnie kierowca jechał za szybko drogą z wybojami - mówi Dariusz Łukasiak z radzyńskiej policji. - Identyfikacja zwłok będzie trudna. Prawdopodobnie umożliwi to dopiero badanie DNA.