Ubiegłoroczną Wielkanoc spędzały w rodzinnych domach. Ale życie ich nie oszczędziło i
Tę Wielkanoc 34-letnia Małgorzata ma szanse zapamiętać na całe życie. Na świąteczny poniedziałek wypada termin narodzin jej drugiego dziecka. - To będzie dziewczynka. Może ją nazwę Daria, a może Maria? - zastanawia się Małgorzata Brońska. - Nie mogę się doczekać rozwiązania, wyprawka już gotowa.
Pani Małgorzata z 6-letnią córeczką Sylwią od niedawna mieszka w Domu Samotnej Matki "Doris” w Lublinie. Wcześniej mieszkała na stancji, ale zabrakło pieniędzy. A może liczyć tylko na siebie, bo ojciec jej córki zapadł się pod ziemię. - Nie szukam go, sama sobie poradzę - mówi z przekonaniem. - I chociaż ciężko mi się już ruszać, sprzątnęłam nasz pokój, naszykowałam koszyczek do poświęcenia. Pójdziemy z Sylwią do kościoła i pomodlimy się, żeby maleństwo urodziło się zdrowe.
Święconkę ma już przygotowaną trójka rodzeństwa, która 20 sierpnia 2007 roku zamieszkała w Domu Samotnej Matki. - Przemek ma 11 lat, Basia 9 i najmłodszy Daniel 8 - przedstawia ich mama Aneta Siarkowska. - Święta szykujemy wspólnie, jak zawsze. Razem sprzątamy, robimy pisanki, pieczemy ciasta, dekorujemy koszyczek. - Uwielbiam dzielić się jajkiem! A jeszcze bardziej śmigus-dyngus! - cieszy się 11-letni Przemek.
W tak radosnym nastroju nie jest Krystyna Woźniak, która wciąż nie może pogodzić się, że jej dzieci nie mają normalnego domu. Jej mąż zginął tragicznie. Została sama z piątką dzieci.
- Musiałam przenieść się do Lublina, bo tu mam pracę. Ale nie zarabiam tyle, by starczyło na dzieci i jeszcze na stancję - mówi Krystyna Woźniak. - Marzę o świętach we własnym mieszkaniu, o pichceniu we własnej kuchni... Mam nadzieję, że to nasze ostatnie święta tutaj.
Wielkanoc w DSM "Doris” spędzi 14 kobiet i ich 32 dzieci. Dla pięciu mieszkanek będą to pierwsze święta tutaj. - To jest dla nich na pewno ogromne przeżycie - mówi Maurycy Koszykowski, pracownik socjalny DSM "Doris”. - Ale ze względu na dzieci nasze panie starają się, by wszystko wyglądało tak, jak kiedyś. By ich pociechy miały normalne święta w prawdziwym domu.