Sąd Rejonowy w Chełmie uznał winę obu oskarżonych. Mirosława G. skazał na dwa lata więzienia. Orzekł również zakaz wykonywania zawodu policjanta przez lat pięć i zasądził na rzecz żony ofiary 4 tys. zł.
Policjanci w styczniu 2001 roku na trasie Piaski-Chełm ścigali ukraińskiego kierowcę, który nie stanął do kontroli. Gdy w Chojnie Nowym udało się go zatrzymać, doszło do szamotaniny. Padły dwa strzały. Jeden z funkcjonariuszy śmiertelnie ranił mężczyznę. Świadkiem wydarzeń była będąca w ciąży żona zastrzelonego kierowcy.
W uzasadnieniu wyroku sąd zwrócił uwagę, że policjanci byli uczestnikami zdarzeń sprowokowanych przez uciekającego przed nimi kierowcę. Niemniej jednak uznał, że zachowanie Ukraińca w momencie zatrzymania nie usprawiedliwiało użycia broni palnej. Sąd zwrócił również uwagę na brak współdziałania dowódcy z jego podwładnym.
Obrona i oskarżeni już zapowiedzieli wniesienie apelacji. Z wyroku nie jest zadowolony również Anatolij Bryżatyj, wicekonsul Ukrainy. - Wystąpimy do władz polskich o finansową rekompensatę dla rodziny ofiary - zapowiedział.
Wyrok nie podoba się również kolegom oskarżonych policjantów. Młodszy inspektor Julian Sekuła, przewodniczący NSZZ "Policjantów” stwierdził, że uznanie ich za winnych jest niesprawiedliwe, nie tylko dla oskarżonych, ale również dla całego środowiska. - Taki wyrok to ostrzeżenie dla policjantów, żeby nie zatrzymywali osób zachowujących się nagannie.
Prokurator powiedział, że najprawdopodobniej nie będzie składał apelacji.