Przy budowie prywatnego domu prezesa pracuje sprzęt spółdzielni mieszkaniowej. Prezes zapewnia, że za te usługi płaci. Sąsiedzi mają wątpliwości.
Zapytaliśmy prezesa Iwana, co dzieje się na terenie jego prywatnej posesji i dlaczego stoi tam traktor z logo spółdzielni.
– Zleciłem wykonanie takiej usługi, bo w spółdzielni nie można podpisać umowy. Wynająłem na pięć kursów przyczepę. Potem za wszystko zapłacę. Już wcześniej korzystałem z tego typu usług i mam faktury – wyjaśnia Piotr Iwan.
Tymczasem ludzie mieszkający w sąsiedztwie budowy twierdzą, że ciągnik jeździ koło domu prezesa już od tygodnia, i to po kilka razy dziennie. Prezes natomiast ma zlecenia tylko na pięć kursów. – Na budowie powinna stać sama przyczepa, bo ciągnik spółdzielni ma za zadanie wywozić śmieci – uważają mieszkańcy.
– Żeby coś przywieźć i wywieźć potrzebny jest ciągnik, a nie sama przyczepa. Pewnie na niego fakturę też dostanę. Zleciłem pięć kursów, ale ile ich faktycznie będzie, nie wiem. Zostanie to ujęte na rachunku – broni się Iwan.
Zapytaliśmy w Spółdzielni Mieszkaniowej „Metalowiec” o zasady wynajmowania sprzętu. Okazało się, że w tym dniu, kiedy ciągnik z przyczepą pracował dla prezesa, nikt inny nie ma szansy na wynajęcie traktora ani nawet przyczepy.
– Usługi świadczymy, gdy dysponujemy wolnym sprzętem. Teraz sadzimy krzewy, wywozimy śmieci, rozwozimy ziemię i piasek oraz obcinamy gałęzie, które trzeba wywozić – wyjaśnia jeden z pracowników księgowości w spółdzielni „Metalowiec”. – Spółdzielnia ma tylko dwa ciągniki i na razie nie ma możliwości ich wynajęcia – dodaje.
Gdy poinformowaliśmy pracownika, że jednak u prezesa na działce sprzęt wczoraj pracował, podwładny prezesa bardzo się zdenerwował i zakończył rozmowę dodając, że – z samego rana, pierwszym kursem ciągnik jakąś usługę może wyświadczyć.
Tymczasem zdjęcia ciągnika ładowanego na działce Piotra Iwana robiliśmy... o godzinie 10. I niemożliwe, żeby to był jego pierwszy poranny kurs „przy okazji”.
– Liczymy, że praca sprzętu spółdzielni „Metalowiec” na prywatnej działce prezesa, zostanie skrupulatnie rozliczona i będą faktury – mówią mieszkańcy, którzy są zbulwersowani tą sprawą.