Prokuratura wycofała swą zgodę na to, żeby kierowca który doprowadził do wypadku w Rogóźnie, bez procesu był skazany na pięć lat więzienia. W samochodzie Łukasza S. zginęły dwie dziewczyny. Dzisiaj przed Sądem Rejonowym w Lublinie ruszył jego proces.
Na miejscu zginęły dwie młode kobiety - Aleksandra K. i Magdalena S. oraz Adam S., brat kierowcy. Łukasz S. i Justyna G., trzecia z pasażerek trafili do szpitala.
Prokuratura kierując do sądu akt oskarzenia wystąpiła również o skazanie kierowcy na pięć lat więzienia, bez prowadzenia procesu. Potem swój wniosek wycofała.
- Rozmawiałam z matkami dziewczyn, które zginęły w wypadku. Stwierdziły, że to zbyt mała kara - tłumaczy Bożena Wasiewicz, zastepca prokuratora rejonowego w Lublinie. - Uznałam, że prokuratura powinna liczyć się z ich zdaniem. Dlatego wycofalismy swój wniosek.
Na dzisiejszej rozprawie Mariusz S. przyznał się do spowodowania wypadku. 14 sierpnia przyjechał do kolegi na działkę nad jeziorem Zagłębocze. W imprezie uczestniczyło kilkanaście osób.
Od północy wypił pięć piw, choć wiedział, ze rano będzie musiał wrać. O trzeciej nad ranem położył się spać. Wstał o ósmej. Do auta zabrał brata i trzy dziewczyny, które chciały szybko wrócić do domów.
- Wiedziałem, że jestem wczorajszy, więc nie jechałem szybko - utrzymywał na przesłuchaniu.
Co innego twierdzi biegły, który wyliczył, że mężczyzna grubo przekroczył setkę.
Na dzisiejszej rozprawie została przesłuchania Justyna G., dziewczyna, która przeżyła wypadek. Z trudem wspominała tamto zdarzenie.
- Brat kierowcy powiedział, że jedziemy "Paka 20”, zrozumiałam, że nas liczniku jest 120 km - opowiadała.
W połowie stycznia, na następnej rozprawie, zostanie przesłuchany ostatni świadek.