Nie udał się zuchwały napad na urząd pocztowy przy ul. Bukowej na Makach. Złodzieje uciekając zgubili kasetkę z pieniędzmi. Pracownicom udało się w porę włączyć alarm. Policja jest na tropie bandytów
Chłopak miał około 16, 17 lat miał krótko obcięte włosy, na szyi widoczny był tatuaż. Poprosił o rozmienienie pieniędzy. Kiedy kasjerka sięgnęła po kasetkę, wychylił się przez okienko i wyrwał jej kasetkę
- Kobieta nie od razu zareagowała - opowiada J. Piasecki. - Zaskoczenie było zupełne.
Przestępca rzucił się w kierunku wyjścia. W tym samym momencie pracownice uruchomiły alarm. Złodziej uciekając upuścił kasetkę. Gdy chciał po nią wrócić, kobiety zagrodziły wejście wołając o pomoc. Wtedy mężczyzna zrezygnował z łupu.
Dzięki zdecydowanej postawie urzędniczek napad się nie powiódł. W kasetce - jak się okazało - było 780 złotych.
- Naczelnicy urzędów sami kontrolują, ile gotówki może być w kasie - wyjaśnia J. Piasecki. - W razie jej nadmiaru, pieniądze chowane są do sejfu. Staramy się, żeby było ich jak najmniej na sali operacyjnej.
Wczoraj nie udało nam się skontaktować z kasjerkami. Wymagały pomocy psychologa. - Na pewno było to dla kobiet ogromne przeżycie - tłumaczy rzecznik poczty. - Na razie muszą odpocząć.
Według niego pracownice poczty zareagowały prawidłowo. Zadziałał uruchomiony przez nie system alarmowy. Jak się okazało, w momencie kradzieży jedna z urzędniczek brała w tym czasie udział w szkoleniu poświęconemu zasadom zachowania się w podobnych sytuacjach.
- Ujęcie sprawców napadu to kwestia najbliższych dni - zapewnia nadkomisarz Bogumił Polikarski, komendant III komisariatu policji w Lublinie. - Znamy nazwiska dwóch przestępców. Jeden z nich to znany nam złodziej, który aktualnie przebywa na przepustce z zakładu poprawczego.