Sadźmy przy drogach rośliny miododajne – apeluje Stanisław Chojak, pszczelarz z Woli Tulnickiej w gminie Siemień. Drogowcom pomysł się podoba. – Mamy jednak związane ręce – tłumaczą
Coraz częściej mówi się o masowym ginięciu pszczół. Jedną z przyczyn tego zjawiska jest kurcząca się z roku na rok baza pożytkowa, z której mogą korzystać owady – tłumaczy Stanisław Chojak, który napisał do naszej redakcji w imieniu pszczelarzy z ziemi parczewskiej.
Jest to wynikiem intensywnej chemizacji rolnictwa i monokultur w uprawach. Stanisław Chojak przekonuje, że znalazł na to receptę.
– Jedną z możliwości ratowania naszego pszczelarstwa jest nasadzanie drzew i krzewów miododajnych wzdłuż dróg – mówi Chojak.
Pszczelarze proponują konkretny odcinek testowy. Chodzi o przewidziany do modernizacji fragment drogi 815 Wisznice-Parczew-Siemień-Lubartów.
– Wzdłuż drogi można posadzić miododajne lipy, jawory i jarzębiny. A na poboczach sypnąć po garści koniczyn. Takie nasadzenia na lata zapewniłyby pszczołom pożywienie. Koszty nasadzeń i pielęgnacji będą takie same jak przy innych gatunkach. A skorzystają nie tylko pszczoły, ale także inne owady, ptaki, cały ekosystem – tłumaczy Chojak. – Może to być początek ogólnopolskiej akcji.
Drogowcy są „za”. Ale propozycji pszczelarzy nie zrealizują.
– Osobiście podoba mi się ten pomysł, ale mamy związane ręce – tłumaczy Andrzej Gwozda, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich. – W decyzji środowiskowej, która zawsze jest wydawana przy dużych inwestycjach, jest nakaz odtworzenia usuniętych gatunków. Nie możemy więc dębów zastąpić lipami. Kiedy jednak nie ma takich zapisów, wtedy gdy drogi powstają po nowym śladzie, zawsze sadzimy lipy. To gatunek najbardziej odporny na działanie soli.– dodaje.
Przykładem jest pierwszy od strony Lublina odcinek nowej drogi 747. Decyzja środowiskowa nie precyzowała nasadzeń i na poboczach rosną steki lip.
– Pomysł jest dobry, aczkolwiek dążymy do tego, aby odtworzyć stan ekosystemu sprzed wycinki – mówi Paweł Duklewski, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. – W przypadku dróg jest też tendencja, aby usuwać drzewa z pasa drogowego. Chodzi o bezpieczeństwo kierowców.
Pszczoła „na stołówce”
Sześć gmin z naszego regionu przystąpiło do Manifestu Gmin Przyjaznych Pszczołom. W całym kraju takich samorządów jest blisko 80. Wszystkie zobowiązały się do założenia pszczelich „stołówek” czyli klombów i rabat z roślinami miododajnymi. Pszczołom może pomagać też każdy kto ma ogród lub balkon.
Wystarczy posadzić np. różne gatunki chabrów, lawendę wąskolistną, lubczyk ogrodowy czy malwę różową. (aa)
Prof. dr hab. Jerzy Demetraki-Paleolog, kierownik Katedry Zoologii, Ekologii Zwierząt i Łowiectwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie
Tereny przy drogach mogłyby być użytkowane jako niewielkie, nieintensywne pożytki. Byłoby to z korzyścią także dla pszczół dzikich i trzmieli. Wszystko zależy od stopnia natężenia ruchu. Zbieranie nektaru, a szczególnie pyłku, z rejonu o intensywnym ruchu mogłoby szkodzić pszczołom, gdyż pyłek jest podatny na skażenie. Organizm pszczoły jest filtrem, dlatego szkodliwe substancje gromadzą się najpierw w nim, a potem w miodzie. Zawartość metali ciężkich w miodach z pobliża węzłów komunikacyjnych jest większa. Dlatego nie rekomendowałbym takich miejsc jako głównych źródeł miodu konsumpcyjnego. Warto też pamiętać, że na drogach szybkiego ruchu, nisko latające pszczoły są zabijane przez samochody. Pomysł warty rozważenia w kontekście dróg lokalnych i przy kontroli jakości miodu i pyłku.