Firma wydzierżawi budynek na dziesięć lat. Zapłaci 4 miliony 800 tys. zł z góry. Takie warunki zaproponował jedyny oferent, który zgłosił się
do przetargu.
– Firma spełnia nasze wymagania – mówi Marek Wójtowicz, dyrektor lubartowskiego ZOZ. – Obiecuje, że zapłaci 12 mln zł łącznie za dziesięcioletnią dzierżawę szpitala. Poza tym za 2 mln zł odkupi od placówki sprzęt medyczny. Dodatkowo na inwestycje przeznaczy 3 mln zł, między innymi
na zakup tomografu komputerowego.
Teraz los prywatyzacji szpitala leży w rękach zarządu Rady Powiatu, który na razie nie komentuje złożonej oferty. – Jeszcze nie zdążyliśmy się z nią zapoznać – tłumaczy Kazimierz Sysiak, członek zarządu Starostwa Powiatowego. A na decyzję starostwa trzeba będzie jeszcze poczekać.
Bo sesja będzie dopiero pod koniec listopada.
To już drugi przetarg na prywatyzację lubartowskiego szpitala Poprzedni, który przewidywał zapłatę z góry za dziesięć lat dzierżawy, został unieważniony. Teraz, zgodnie z warunkami zakończonego w czwartek przetargu, firma zapłaci z góry za cztery lata.
Ale niespełna 5 mln zł, które chce wyłożyć przyszły dzierżawca, nie wystarczy na pokrycie długów szpitala (zebrało się ich ponad 23 mln zł). Dlatego zarząd starostwa rozważa zaciągnięcie kredytu na uregulowanie najpilniejszych zobowiązań.
Zdaniem dyrekcji szpitala, prywatyzacja to jedyna szansa na przetrwanie placówki, bo koszty prowadzenia niepublicznego zakładu będą niższe.
Za leczenie będzie płacił tak jak poprzednio Narodowy Fundusz Zdrowia. Problem w tym, że do tej pory szpital decydował, że dalej robi zabiegi, kiedy kończyły się pieniądze z kontraktów NFZ. Teraz to dzierżawca będzie decydował, co w takiej sytuacji zrobi. Dyrekcja szpitala jednak zapowiadała, że w umowie dzierżawy zadba o zabezpieczenia chroniące interesy zdrowotne mieszkańców.