Dyrektorzy mówią wprost: Jest tragicznie. Pieniędzy mamy nominalnie mniej niż w ubiegłym roku. Musimy dostosować przyjmowanie pacjentów do marnych funduszy. - Proponuję, by zrobić spotkanie z naszymi parlamentarzystami, i by ci bez względu na barwy polityczne zajęli się poważną pracą, a nie nazwami ulic - postuluje Edward Lewczuk, dyr. Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie. - Nie mam już pieniędzy dla dostawców i na ZUS dla pracowników.
Na piątkowym spotkaniu marszałka z kilkunastoma dyrektorami szpitali, dla których ten jest organem założycielskim, kilkakrotnie padał wniosek o powołanie sztabu kryzysowego. - Wstrzymamy się do 26 maja. Tego dnia odbędzie się w Lublinie spotkanie całej służby zdrowia. Marszałek zaprosił na nie Aleksandra Naumana, prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia - mówi Tomasz Makowski, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie.
Tymczasem już teraz w wielu szpitalach zagrożone są wypłaty pensji. Pracownicy SP ZOZ w Opolu Lubelskim dostali za kwiecień tylko 50 proc. wynagrodzenia. Okrojone zarobi wezmą też za maj. - Tak naprawdę to wszyscy wezmą po równo, czyli po 750 zł brutto - mówi Zbigniew Orzeł, dyr. SP ZOZ.