Weronika i Wiktoria, syjamskie siostry, które przyszły na świat w lubelskiej klinice, trzymają kciuki za udany zabieg rozdzielenia Darii i Olgi, bliźniaczek spod Bydgoszczy. 13-miesięczne dziewczynki będą operowane w Arabii Saudyjskiej.
Dziś dziewczynki czują się świetnie, wszędzie ich pełno. Żyją normalnie, chodzą do przedszkola. I co najważniejsze - są zdrowe. Czasami rozrabiają, ale mamie to nie przeszkadza. Wie, że ich życie jest cudem medycyny.
- Kiedy dowiedziałam się, że dzieci są zrośnięte, byłam przerażona - wspomina Krystyna Paleń, mama bliźniaczek. - W jednej chwili cały świat zawalił mi się na głowę. Ale mimo wielu przepłakanych nocy nigdy nie upadłam na duchu. Wierzyłam, że będzie dobrze i to trzymało mnie przy życiu.
Teraz pani Krystyna śledzi z uwagą historię Darii i Olgi. - Jak je zobaczyłam kilka dni temu w telewizji na lotnisku, popłakałam się - mówi. - Przypomniałam sobie moje przeżycia. Ja wiem, ile jeszcze łez i nieprzespanych nocy czeka matkę bliźniaczek. Jestem z nią całym sercem. Modlę się o to, żeby im się też udało.
Prof. Jan Oleszczuk, szef Kliniki Położnictwa i Perinatologii Akademii Medycznej w Lublinie, który przyjmował na świat Weronikę i Wiktorię, uważa, że bliźniaczki spod Bydgoszczy mają duże szanse na normalne życie.
W tym przypadku chodzi raczej o jakość życia po rozdzieleniu - twierdzi prof. Oleszczuk. - W przypadku Wiktorii i Weroniki chodziło o przeżycie.
Zdaniem profesora ważne jest to, że rodzice mieli wybór, gdzie leczyć swoje dzieci i że znalazł się ktoś, kto chciał to sfinansować (całość kosztów pokrywa następca tronu Arabii Saudyjskiej). - Taka wrażliwość serca jest godna największego podziwu. Liczy się sama chęć pomocy drugiemu człowiekowi - dodaje prof. Oleszczuk.