Na razie spacerują tu łabędzie. Nie wiedzą, że to ostatnie chwile, bo niebawem nikt nawet królewskim ptakom nie pozwoli człapać po najważniejszym miejscu w mieście. I o zgrozo, deptać po rękach artystom.
- Staraliśmy się wybrać jeden z najbardziej uczęszczanych szlaków - przyznaje Piotr Zieliński, pomysłodawca alei.
W piątek pierwszych jedenastu artystów, którzy właśnie zjeżdżają do Nałęczowa na plener malarski, odciśnie swoje prawice, które później znajdą się w alei. Będzie tam dłoń Tomka Bachanka, Tomka Kawiaka, Piotra Fąfrowicza, Adama Faglio, Ewy Fleszar i Romana Fleszara oraz Jana Kantego Pawluśkiewicza, Mieczysława Olszewskiego, Leszka Sobockiego, Andrzeja Antoniego Widelskiego.
Jak to wszystko będzie wyglądało do strony technicznej? Tablice z odciskami nie będą wykonane z brązu czy mosiądzu - jak to się praktykuje w alejach gwiazd w Cannes czy Gdańsku, ale odciśnięte... w glinie. Proces odciskania zaplanowano na 1 września, po godz. 18, na wernisażu poplenerowym. Formy o wymiarach 45 na 22,5 cm już zostały przygotowane. Materiał do odcisku czyli wymieszaną glinę dostarczy Mariusz Osiniak ze znanej kraśnickiej cegielni, który po fakcie zabierze odciski do wypalenia. Bo, żeby formy były trwałe i nadawały się do wmurowania w chodnik trafią do pieca, w temperaturę 1300 stopni i do pokrycia szkliwem. Na początku i na końcu alei będą tablicę z informacją, że oto właśnie turysta wkracza w Aleję Artystów.
Pierwsze jedenaście odcisków to dopiero początek.
- Aleja na pewno będzie się rozrastać i poszerzać, będą przybywały dłonie kolejnych artystów przyjeżdżający do Nałęczowa na plener, koncert czy recital - dodaje Zieliński.
Gwiazdy w Dęblinie
Kazimierz obszedł się smakiem
W ubiegłym roku pojawił się pomysł, aby nadwiślański bulwar w Kazimierzu Dolnym otrzymał miano "Bulwaru Gwiazd”. Według wstępnej koncepcji miały się tam znaleźć odlewy z odciskami dłoni związanych z kazimierzem artystami-malarzami. Koncepcja umarła śmiercią naturalną, bo nie doszło do porozumienia co do listy zasłużonych. Pomysłodawcy chcieli murować po pięć rąk rocznie. Sam bulwar miał przy okazji zmienić nazwę ale to też się nie udało, bo władze miasta forsowały inne nazwiska patronów a organizatorzy chrzcin swoje.