Wichury, które przeszły nad północną Europą, pochłonęły co najmniej 13 ofiar śmiertelnych. Najwięcej osób zginęło w Danii i Szwecji. W Niemczech trwają poszukiwania dwóch osób.
W Szwecji drzewa powalone wichurą zabiły sześć osób. W południowej części kraju wstrzymano ruch kolejowy. Około 46 tysięcy domów pozostaje bez prądu. Odwołano też wiele połączeń promowych.
Cztery osoby poniosły śmierć w Danii, w tym dwie w mieście Assens przygniecione zerwanym przez wichurę dachem. W duńskim porcie Logstor zanotowano rekordowy poziom wody, o dwa i pół metra wyższy od normalnego. Ewakuowano tam kilkaset osób.
W Wielkiej Brytanii zalane jest miasto Carlisle, gdzie zginęły trzy osoby. To najgorsza powódź w tym rejonie od 40-tu lat. Większość dróg dojazdowych do miasta jest wciąż pod wodą. Ponad sto tysięcy mieszkańców było w nocy odciętych od prądu.
Wichury i gwałtowne deszcze przeszły też nad Walią, Szkocją i Irlandią. Ewakuowano ponad sto tysięcy osób. W północnej Walii pod wodą są niemal wszystkie główne drogi. Najbardziej ucierpieli mieszkańcy miasteczka Llanrwst. Niecały rok temu podobna powódź zniszczyła tam połowę zabudowań.
W niemieckim Szezwiku-Holsztynie z powodu wichur wstrzymano kursowanie pociągów. Poszukiwanych jest dwóch mężczyzn, których kajak przewrócił się na jeziorze.
W Polsce liczne straty
Pozrywane linie energetyczne, powyrywane konary drzew, uszkodzone budynki gospodarcze – to bilans wichury, która w nocy z soboty na niedzielę przeszła nad Podlasiem, Pomorzem oraz Warmią i Mazurami. W niedzielę jej skutki usuwali strażacy i energetycy. Wichura zerwała kilkaset linii średniego napięcia. W niedzielę rano bez prądu było blisko 10 tys. mieszkańców województwa pomorskiego, 4 tys. mieszkańców Warmii i Mazur, kilka tysięcy na Podlasiu i kilka tysięcy w woj. zachodniopomorskim. Na Bałtyku sztorm osiągał siłę huraganu – czyli do 12 w skali Beauforta. Także w poniedziałek na północy kraju będzie wiał dość silny wiatr – wynika z zapowiedzi synoptyków.