Chodel. Każda rodzina, która ma grób bliskich na cmentarzu parafialnym, musiałaby płacić złotówkę miesięcznie.
- Proboszcz chce, żeby płacili nie tylko mieszkańcy, ale też ludzie z całej Polski, których bliscy spoczywają na cmentarzu w Chodlu. To co zbierze, ma przeznaczyć na wywóz śmieci. Ludzie boją się zaprotestować, powiedzieć, że mają inne zdanie - narzeka pani Krystyna z niewielkiej wsi w gminie Chodel. I dodaje, że wykupiła grób na 20 lat, więc nie zamierza płacić podwójnie.
- To nie jest duża suma i każdy mógłby zapłacić dla świętego spokoju. Ale jak? Do ręki proboszczowi? Bo przecież do banku nie pójdę, żeby wydać jeszcze na opłaty manipulacyjne - mówi pan Janusz z Chodla.
Proboszcz rozkłada ręce. - Na razie rzuciłem hasło, ale zanim pomysł uda się wprowadzić w życie, miną co najmniej dwa lata. Wcześniej trzeba to ogłosić nie tylko w naszej parafii, ale też w innych. Ludzie, którzy mają groby bliskich na naszym cmentarzu, mieszkają w całej Polsce - wyjaśnia ks. Ryszard Sowa, proboszcz parafii pw. św. Trójcy i Narodzenia NMP.
Księdzu nie chodzi jedynie o wywóz śmieci, które wierni zostawiają na terenie cmentarza, ale również o uporządkowanie spraw własnościowych grobów znajdujących się na jego terenie.
- Miejsc na cmentarzu starczy najwyżej na 40 lat, a potem będzie problem. A przecież są takie groby, których nikt już nie odwiedza. Dlatego roztropność nakazuje zrobić porządek i wprowadzić ten symboliczny podatek, dzięki któremu to się wyjaśni - mówi ks. Sowa.
Proboszcz dodaje, że chętnie przekazałby cmentarz pod zarząd gminnej gospodarki komunalnej. - Niechby go wzięli, dbali o porządek, a ja bym miał problem z głowy - kwituje.