Tradycja wymaga, aby wielkanocny stół uginał się. Dlatego kupuję więcej niż zwykle. A potem zaciskam pasa - mówi Magdalena Kaleniec z Lublina.
Taka kwota to duże obciążenie domowego budżetu. Co miesiąc czteroosobowa rodzina Państwa Kaleńców: Magdalena, Marek, 10-letni Michał i 4-letnia Oliwka mają do dyspozycji 2400 złotych. Sporą część pochłaniają opłaty. Na życie zostaje 1400 złotych.
- Gdyby nie talony męża na 200 złotych, z pewnością wydalibyśmy mniej. Ale dla mnie święta bez zastawionego stołu nie mają uroku - dodaje pani Magda.
Przygotowania do świąt państwo Kaleńcowie zaczęli tydzień temu. Po mięsa, mąkę, jaja i inne składniki świątecznych ciast pojechali do supermarketu. Tam kupili napoje, słodycze, owoce i warzywa w puszkach. - Bierzemy ilości hurtowe. Na święta wszystkiego idzie więcej, a poza tym nie lubimy częstych zakupów w dużych sklepach. Po świeże warzywa i owoce chodzimy na targ przy Zana. Są tańsze i lepsze - wylicza nasza Czytelniczka.
- W Wielki Piątek zawsze piekę schab, karczek i boczek, gotuję żur na białej kiełbasie, wypiekam kilka ciast. W sobotę przygotowuję sałatki a potem razem z dzieciakami ozdabiamy świąteczne placki. Wtedy czuję prawdziwą atmosferę świąt - mówi Magdalena Kaleniec.
Również 500 złotych na świąteczne zakupy wydała rodzina Państwa Arbuzów z Lublina. - Pierwsze sprawunki robiłam już miesiąc temu, bo przy naszych dochodach nie da się inaczej - mówi Zofia Arbuz, która wraz z mężem dysponuje co miesiąc kwotą 1800 złotych. - Kupiliśmy połówkę świni, bo tak wychodzi taniej, a mąkę, napoje i inne trwałe produkty braliśmy z promocji. W niedzielę przy naszym stole zasiądzie w sumie dziesięć osób, więc przygotowań jest sporo. Ale święta Wielkiej Nocy są raz w roku i powinny być tradycyjne, przy zastawionym stole. I nie ma znaczenia ile trzeba na to wydać.