W piątek w głośnym procesie grupy przestępczej pograniczników, przemytników samochodów i organizatorów przerzutu rozpoczęli składać wyjaśnienia oskarżeni.
Funkcjonariusz Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej Radosław Z. obciążający swoich kolegów wyznał, że przed prokuratorem pomówił swoich kolegów wymyślając jakoby działali w zorganizowanej grupie, przyjmując tysiące dolarów za puszczanie przez granicę kradzionych samochodów. Tłumaczył, że został ''oszukany przez prokuratora'', który miał obiecywać mu odpowiadanie z wolnej stopy za potwierdzenie rzekomo wymyślonej wersji o gangu.
Oświadczył przy tym, że jedynie 4 samochody odprawił nieprawnie, gdyż nieznani mu mężczyźni grozili zemstą na córce. Twierdził, że zastraszany godził się na dyspozycje przekazywane mu telefonicznie przez nieznajomego Siergieja.
Potwierdził przy tym, że znalezione pod wanną 20 tys. marek w mieszkaniu teścia właściwie należały nie do niego, ale do teściowej, która wypłaciła je z banku.
Przeprosił aresztowanych kolegów za oczernianie, które było spowodowane zemstą za wyśmiewanie się z jego nieudanej transakcji przy zakupie za 5 tys. dolarów kawioru zza Buga.
(pim)