Wystarczy, że temperatura spadnie poniżej -10 st. C, a Straż Miejska nie będzie mogła robić zdjęć fotoradarem. Wszystko przez to, że zamiast w żółtych masztach umieszcza go na statywie
12 spośród 18 masztów było wyposażonych w ogrzewanie skrzynki na fotoradar. A termostat nie pozwalał na to, by urządzenie robiło zdjęcia, gdy jest za zimno.
Jednak od niedawna Straż Miejska nie korzysta z żółtych masztów. Fotoradar ustawiany jest przy drodze na trójnogu, a tu o jakimkolwiek ogrzewaniu już nie ma mowy. I jeżeli będzie za zimno, nie będzie pomiarów prędkości.
– Jeśli z punktu widzenia homologacji fotoradar jest przystosowany do pracy w temperaturze nie niższej niż minus 10 stopni, to zdjęcie zrobione przy niższej temperaturze byłoby zanegowane. Nie mogłoby stanowić podstawy do nałożenia mandatu. Nie zamierzamy przekraczać warunków korzystania z fotoradaru – wyjaśnia Gogola.
Straż Miejska już zapewnia, że nie wystawi aparatu nawet wtedy, gdy temperatura będzie zbliżać się do minus 10 stopni. Jak mundurowi chcą mierzyć temperaturę, by nikt nie mógł zanegować takiego pomiaru, mówiąc, że jego termometr wskazywał większy mróz?
– Z punktu widzenia przepisów nie jesteśmy zobowiązani do używania homologowanego termometru, czyli takiego, jaki wymagany jest tam, gdzie przechowywana jest żywność – stwierdza rzecznik straży. – Zamierzamy jednak używać precyzyjnego urządzenia, a pomiaru będziemy dokonywać dokładnie w tym miejscu, w którym miałaby być prowadzona kontrola – zapowiada.
Aktualnie strażnicy ustawiają swój aparat przy sześciu ulicach. To ul. Nałęczowska od Głównej do Bażantowej (1,4 km), Wyzwolenia od Mickiewicza do Grunwaldzkiej, Krężnicka od Cienistej do Pszczelej, Zana między Nadbystrzycką a Filaretów, Nadbystrzycka między ul. Jana Pawła II a Zana oraz al. Andersa od ronda Berbeckiego do ul. Kalinowszczyzna. W przyszłym roku lista ma się wydłużyć o kolejnych 9 miejsc.