Pracuję w banku, więc do dużych pieniędzy się przyzwyczaiłem – opowiada Piotr Zelczak, pracownik lubelskiego banku. – Tyle że to nie są moje pieniądze. I dlatego zagram w totka: żeby zobaczyć własną górę forsy.
– Jest duże zainteresowanie – przyznaje Janina Kulczyńska z kolektury nr 1018 przy ul. Świętoduskiej w Lublinie. – Większość kusi te 11 mln, więc grają. I głównie na „chybił trafił”, choć mam paru stałych, zatwardziałych systemowców.
Jerzy Borkowski, student prawa na UMCS, też próbuje szczęścia. – Jadę niedługo na wakacje i chciałem jeszcze zagrać. Co zrobię jak wygram? Na pewno już nie pojadę na Mazury, tylko gdzieś dalej – śmieje się. – Zresztą wolę sobie nie wyobrażać tych pieniędzy. Jest ich za dużo.
Dla Ewy Lipskiej, uczennicy liceum w Lubartowie, 11 mln to w sam raz. – Pieniądze pójdą na wycieczki, sportowy samochód, np. alfa romeo i... Z resztą to już nie wiem co zrobić. Pewnie część dam rodzicom, a resztę do banku – planuje. Radomir Wiśniewski