Sanepid zapowiada, że będzie pilnował, aby odpady medyczne zalegające na terenie PSK 4 w Lublinie były codziennie zabierane do spalenia.
Wczoraj napisaliśmy, że na tyłach szpitala przy ul. Jaczewskiego gromadzone są codziennie nieczystości ze szpitali w regionie, gabinetów dentystycznych i lekarskich. W workach leżą ludzkie szczątki, zakrwawione opatrunki, zużyte igły i strzykawki. Sanepid zawiadomił prokuraturę o zagrożeniu epidemiologicznym.
Spalarnia odpadów medycznych, znajdująca się na terenie szpitala, od jakiegoś czasu nie pracuje, bo nie ma pieniędzy na jej remont. Aby wywiązać się z umów z kontrahentami, szpital nadal gromadzi odpady, a firma transportowa zabiera je do spalarni w Krakowie. Termin wypowiedzenia umów minie za 2-3 miesiące. Wtedy każdy szpital będzie sobie radził we własnym zakresie.
Uniwersytet Medyczny, któremu szpital podlega, mówi, że spalarnia to problem władz wojewódzkich.
- Wojewoda nie jest właściwym adresatem tego problemu - twierdzi Małgorzata Tatara, rzecznik prasowy Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Nie jest także w posiadaniu środków, za które można wybudować nową spalarnię.
Dzisiaj w sprawie spalarni dla regionu spotkają się przedstawiciele wojewody, marszałka województwa, uniwersytetu i szpitala.
(step)