Gdyby nie błąd sądu pierwszej instancji, Tomasz S., były policjant mógłby usłyszeć surowszą karę. Sąd Okręgowy w Lublinie utrzymał w mocy wyrok skazujący go na dwa lata więzienia w zawieszeniu za brutalne znęcanie się nad żoną.
Prokuratura kierując akt oskarżenia opierała się na wyjaśnieniach jej męża. Dowodem były też zdjęcia pokrzywdzonej, na których widać obrażenia, jakich doznała. Śledczy mieli też wyniki obdukcji lekarskiej.
Tomasz S. dobrowolnie poddał się karze. Jej wysokość ustalił z prokuratorem i prawnikiem żony. W czerwcu ub. roku został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lata. Wyszedł wówczas z aresztu, w którym przebywał od lutego.
Nieoczekiwanie mężczyzna odwołał się od wyroku. Chciał, żeby proces zakończył się warunkowym umorzeniem.
- Składając apelację usiłował zerwać porozumienie, które zawarł z pokrzywdzoną i prokuratorem – stwierdziła w uzasadnieniu dzisiejszego wyroku sędzia Dorota Janicka.
W przypadku zaskarżenia przez oskarżonego dobrowolnego poddania się karze sąd może orzec wobec niego nawet surowszy wyrok. Tomaszowi S. jednak to nie groziło z powodu błędu sądu rejonowego, który o takiej sytuacji go nie pouczył.
Orzeczenie zostało utrzymane w mocy z drobna zmianą: Tomasz S. nie ma obowiązku poddania się leczeniu odwykowemu, bo nie jest uzależniony od alkoholu. Sad zamienił to na obowiązek powstrzymywania się od nadużywania alkoholu.