Prokuratura zatrzymuje pierwszą osobę w sprawie korupcji w Radzie Miasta. Wszyscy radni składają zeznania. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wkracza do Ratusza i bada kasetę.
Jacka R. zatrzymano późnym wieczorem we wtorek po zeznaniach, jakie w prokuraturze tego samego dnia złożył Jarosław Urban, działacz Samoobrony, niedawny kandydat na prezydenta miasta. Również we wtorek, po doniesieniach m.in. Dziennika, że Urban ma kasetę z nagraniem rozmowy z korupcyjną propozycją, prokuratura wszczęła śledztwo. Co powiedział Urban - tego prokuratura nie chce ujawnić. Wiadomo tylko, że przekazał cyfrowy magnetofon z nagraniem. Wczoraj nagranie było badane przez zakład kryminalistyki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Warszawie.
- Ustalenia śledztwa dotyczącego tej sprawy dały podstawę do zatrzymania Jacka R. - powiedział wczoraj Cezary Maj, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, odmawiając podania bliższych szczegółów.
Wczoraj prokuratura nie postawiła mu jeszcze żadnego zarzutu.
Jarosław Urban, sprawca zamieszania, dalej nie chciał rozmawiać z Dziennikiem o aferze. - Bez komentarza - odpowiadał na nasze kolejne pytania. Po czym dodał: - Stop korupcji, stop kumoterstwu!
Dziennik rozmawiał wczoraj z radnym Romanem Szotem, do którego w dniu sesji, tuż przed głosowaniem nad uchwałą, dzwonił Urban.
- Twierdził, że ma tę kasetę, na której jest nagranie, że oferują od 50 do 100 tys. zł. I wie że, z SLD już niektórzy wzięli. Mówił, że jacyś "oni” przez niego chcą dać mi pieniądze, żeby namówić mnie do głosowania "za”. Czyli jakby dostał (Urban - red.) propozycję pośredniczenia.
Lubelska policja i ABW dokonały już szeregu przeszukań w tej sprawie, m.in. w miejscach, w których przebywał Jacek R. Zabezpieczono komputery i laptopy oraz 600 dyskietek. Wczoraj funkcjonariusze ABW wkroczyli też do Urzędu Miasta. Interesowali się dokumentacją dotyczącą przetargu na sprzedaż działki przy al. Kraśnickiej.
Prokuratorzy rozpoczęli wczoraj przesłuchiwania lubelskich radnych. Zeznawać mają wszyscy. - Byłem pytany, czy przy głosowaniu wywierano na mnie jakieś naciski - powiedział tuż po wyjściu od prokuratora radny Jacek Czerniak, szef klubu SLD. - Odpowiedziałem, że nie.
Lubelscy radni, do których udało nam się wczoraj dotrzeć, zaprzeczają, jakoby ktoś skierował do nich korupcyjną propozycję. •