Partyjna miotła nie oszczędza ani urzędników, ani szefów państwowych spółek. Ze stanowiskami pożegnali się Marek Błaszczak, Andrzej Pruszkowski, Piotr Kowalczyk.
Błaszczaka odwołała wojewoda Genowefa Tokarska (PSL). - Niestety, nie poznałem żadnej argumentacji. Od strony merytorycznej nie mam sobie nic do zarzucenia - komentuje Błaszczak.
- Nie rozumiem, to był bezpartyjny kurator, powołany, kiedy urząd chciała upartyjnić LPR - komentuje Wojciech Żukowski, były wojewoda, poseł PiS. I dodaje: - Decyzja zapadła w najgorszym momencie, tuż przed maturami i w trakcie planowania przyszłego roku szkolnego.
Dla odwołanego w piątek Pruszkowskiego sprawa jest jasna: stracił stanowisko ze względu na przynależność partyjną. W gronie osób, które mogą go zastąpić wymieniany jest Leszek Daniewski (PO).
Również w piątek rada nadzorcza Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wnioskowała do Zarządu Województwa o odwołanie prezesa funduszu Piotra Kowalczyka. To wiceszef PiS na Lubelszczyźnie.
- Nie mam do nikogo żalu, PiS już nie rządzi województwem, a ja znam zasady gry - komentuje Kowalczyk.
Wcześniej pod nóż poszli inni politycy partii Kaczyńskiego, m.in. marszałek województwa Jarosław Zdrojkowski. W styczniu zastąpił go Krzysztof Grabczuk (PO).
Karuzela stanowisk nie ominęła Urzędu Wojewódzkiego. Już wymieniono kilku zastępców i dyrektorów wydziałów. Trzęsienie ziemi także w państwowych spółkach.
Na pierwszy ogień poszedł prezes Bogdanki Waldemar Pietryka - człowiek z politycznego nadania PiS. Kopalnią rządził pół roku.
W styczniu zastąpił go Mirosław Taras, były rzecznik Bogdanki. 10 marca nowym szefem Zakładów Azotowych Puławy został Paweł Jarczewski.
A kilka dni wcześniej minister finansów odwołał dyrektora Izby Skarbowej w Lublinie. I tu ciekawostka. Jego miejsce zajął Tadeusz Gawda, zdjęty za rządów PiS ze stanowiska naczelnika US w Biłgoraju.
(mb)
A jak czyścił PIS - czytaj w piątkowym magazynie dziennika