Marek Dochnal, najsłynniejszy polski lobbysta oskarżony o przekupienie posła SLD, sprzedał działkę pod nowy hipermarket w Lublinie nie ruszając się z aresztu. Zrobił to, mimo że na jego majątku rękę trzyma prokuratura i skarb państwa.
Kiedy dobijano transakcji, LPPEB kontrolowały dwie osoby, o których w kraju było bardzo głośno: Marek Dochnal oraz jego asystent Krzysztof P., oskarżeni o przekupienie posła SLD Andrzeja Pęczaka. Co ciekawe obaj udziałowcy siedzieli wówczas w areszcie. Formalności związane ze sprzedażą działki załatwiali ich pełnomocnicy.
- Nie robiłem interesów z Markiem Dochnalem. Kupno gruntów załatwiałem z prezesem LPPEB - zapewnia przedstawiciel Casta Invest. Przekonuje tylko, że wiązanie jego firmy ze słynnym lobbystą to robota konkurencji.
Miesiąc po zbyciu gruntu Dochnal i jego asystent odsprzedali swoje udziały w LPPEB angielskiej spółce Tunbridge Limited z Bristolu. Według dokumentacji, do której dotarł Dziennik, kwota transakcji to prawie 3 mln zł. Dlaczego Anglicy zapłacili miliony za udziały w nic nie znaczącej na rynku firmie?
- Przyjrzymy się tej transakcji - mówi zaskoczona Małgorzata Glapska-Dudkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, która prowadzi sprawę słynnego lobbysty. Zaskoczona, bo prokuratura już dawno położyła rękę na części majątku Dochnala.
A teraz deser: Marek Dochnal przejął udziały w lubelskiej firmie od Skarbu Państwa przed pięcioma laty. I do tej pory za nie nie zapłacił. - Nadal jest nam winien 2 mln zł. Ani jednej raty nie zapłacił dobrowolnie. Mamy wyroki sądowe, ale udało się jedynie zająć na koncie dłużnika pół miliona złotych i samochód - mówi Jarosław Wojtowicz, zastępca dyrektora Departamentu Budżetu i Finansów w Ministerstwie Skarbu Państwa. I, podobnie jak pani prokurator, nie może ukryć zdziwienia: - Jak mógł odsprzedać zajęte udziały? •