Do dziecięcego Domu Ciepła przy Alei Kraśnickiej zawitał wczoraj wysłannik Świętego Mikołaja. Co prawda spóźniony trochę, ale miał worek pełny prezentów. Przyniósł słodycze, zabawki, pledy z polaru, syropy owocowe.
Do ośrodka przychodzi ponad siedemdziesięcioro dzieci z najuboższych rodzin. Trafiają tu nawet roczne maluchy ale głównie te w wieku szkolnym i nastolatki. Dowiadują się o Domu Ciepła w swoich parafiach i szkołach. Przyjeżdżają z domów, gdzie często nawet nie mają światła, żeby odrobić lekcje. Znajdują tu ciepło, mogą przenocować, dostać obiad, na który często nie stać ich rodziców. Odrabiają lekcje z pomocą wolontariuszy. Rozwijają swoje talenty.
Dom utrzymuje się jedynie z darowizn i czeka na każdą pomocną dłoń, np. taką jak wczorajsze, mikołajowe prezenty ufundowane przez hurtownię farmaceutyczną "Lubfarm”.
- Liczymy na pomoc Urzędu Miasta, gdzie zwróciliśmy się o dotację do przejazdów autobusami MPK - mówi siostra Teresa. - Bo dzieci dojeżdżają do nas z odległych krańców Lublina, często bez biletów, na które ani ich, ani nas nie stać.
(at)