Tylko cztery zakłady
w województwie lubelskim mają podpisane umowy z Lubelską Kasą Chorych na świadczenie usług pielęgnacyjno-opiekuńczych. Potrzeby są znacznie większe.
Placówka ta jest jedną z dwóch tego typu niepublicznych jednostek w województwie lubelskim. Kompleksową opieką, pielęgnacją i rehabilitacją chorych zajmuje się tutaj dziesięć pielęgniarek, cztery salowe, oraz dochodzący lekarz, rehabilitant, terapeuta zajęciowy i psycholog. – Mamy za mało personelu, ale na więcej nie możemy sobie pozwolić. Płace pracowników są również niskie. Obecnie pielęgniarka dostaje 820 zł brutto plus za dyżury nocne i świąteczne. Praca jest tu ciężka. Zdarza się, że w jednym czasie przebywa nawet dwudziestu pacjentów nie wstających z łóżek. Trzeba wszystkich nakarmić, co dwie godziny przekręcić, leczyć odleżyny, podłączyć kroplówki, itd. Kasa chorych płaci nam 40 zł za tzw. osobodzień. To jest zdecydowanie za mało, ale musimy sobie dawać radę – dodaje Krystyna Grzybowska.
– Jeśli tegoroczny kontrakt z kasą chorych będzie korzystniejszy, będziemy składać wniosek do Urzędu Wojewódzkiego o zwiększenie liczby łóżek do czterdziestu. W sumie potrzeba jest nawet pięćdziesięciu łóżek, mamy również możliwości lokalowe. W chwili obecnej mamy podpisany aneks do umowy z Lubelską Kasą Chorych na warunkach ubiegłorocznych. Obowiązuje on do końca I kwartału. Mamy nadzieję, że kasa chorych zakontraktuje usługi na dodatkowe dziesięć łóżek. – stwierdza Elżbieta Woźniak, koordynator świadczeń zdrowotnych.
Kolejka oczekujących wynika również z za małej ilości zakontraktowanych przez kasę chorych usług dla pielęgniarek tzw. domowej opieki długoterminowej. Jest to bardzo dobra i tania forma opieki. Pacjent mając dochodzącą codziennie pielęgniarkę, może maksymalnie długo przebywać w domu.
Zakłady opiekuńczo-pielęgnacyjne
W założeniach pobyt pacjenta
w takim zakładzie ma trwać od trzech do sześciu miesięcy
z możliwością przedłużenia do dwóch lat.