Prezydent Lublina ma dziś rozmawiać z załogą MPK. Ratusz przyspieszył spotkanie o jeden dzień. Od poniedziałku głoduje 15 członków największego w spółce związku zawodowego. Dwaj z nich po badaniach lekarskich trafili wczoraj do domów. Na ich miejsce przyszli dwaj inni, chętnych było znacznie więcej.
Bez pieniędzy od miasta, podwyżek nie będzie. Ale Ratusz mówi, że w tym roku nie dołoży nic ponadto, co ma w budżecie. Szansę na większe pieniądze widzi w przyszłym roku.
W razie fiaska rozmów, za tydzień może się odbyć nadzwyczajna sesja Rady Miasta. Chce jej klub SdPl. Radni lewicy proponują dać MPK dodatkowe pieniądze, kosztem inwestycji drogowych mających małe szanse na realizację. PO radzi jak najszybciej wziąć w leasing nowe autobusy. Spółka oszczędziłaby na naprawach i miałaby fundusze na podwyżki. Jako drugie wyjście PO sugeruje emisję miejskich obligacji. Ratusz też mówi o zakupie taboru, ale trafiłby on do zajezdni w przyszłym roku. Z kolei szef rady nadzorczej MPK sugeruje Ratuszowi większy wykup ulg.
Głodujący żądają też przeprosin od rzecznika prezydenta Lublina. We wtorek powiedział, że Ratusz nie może ulegać szantażowi „15-osobowej grupy”. – Głoduje nas tylko tylu, bo nie chcemy zatrzymać ruchu – mówi szef protestu. Rzecznik napisał nam, że przeprasza za swe słowa. Związkowcy chcą,
by zrobił to osobiście. (drs)