Mieszkańcy dzielnicy Głusk chcą odłączyć się od Lublina. W tej sprawie zebrali już około dwustu podpisów. Twierdzą, że miasto nie interesuje się ich dzielnicą.
Iwona Machul sama zebrała już około stu podpisów pod pismem w sprawie odłączenia dzielnicy Głusk od Lublina. Mieszkańcy mają za złe władzom powolne prace nad planem zagospodarowania przestrzennego tej części miasta. Plan powstanie na podstawie studium uwarunkowań przestrzennych.
- W studium mowa jest o tym, że są to tereny rolnicze - zżyma się Teresa Stępniak, przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Głusk. - A przecież ludzie chcą się budować. Dlaczego u nas mają rosnąć buraki? - dopytuje. - Droga w fatalnym stanie, autobus jeden, przystanki się rozpadają. Głusk by tylko zyskał, gdyby odłączył się od Lublina - dodaje.
Ale taka zmiana wymaga czasu. - Wnioskować o zmianę granic może jedynie Rada Gminy albo Rada Miasta do 31 marca każdego roku kalendarzowego. Taki wniosek musi być skierowany do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji za pośrednictwem wojewody, który ma 30 dni na przesłanie pisma wraz ze swoją opinią. Na podjęcie decyzji Rada Ministrów ma rok - wyjaśnia Małgorzata Trąbka, rzecznik prasowy wojewody. - A wszystko to muszą poprzedzić konsultacje społeczne - zastrzega.
Zmiana granic gminy następuje zawsze od 1 stycznia, nigdy w trakcie roku. Dlatego na ewentualny rozwód z Lublinem mieszkańcy Głuska mogą czekać nawet do 2010 roku.
Wójt gminy Głusk chętnie przyjmie nowych mieszkańców. Ale o tym, czy Lublin ich zaniedbuje mówić nie chce. - Peryferyjne dzielnice zawsze są mniej zadbane od reszty - stwierdza tylko Jacek Anasiewicz, wójt Głuska.
- Nie chcemy stracić Głuska - zapewnia Mirosław Kalinowski z Biura Prasowego lubelskiego Urzędu Miasta. - Na razie nie dostaliśmy żadnej petycji, ale na pewno potraktujemy ją poważnie.
Nie wszyscy mieszkańcy dzielnicy chcą odłączenia. - Za późno. Za długo już jesteśmy w mieście - mówi Mieczysława Wójcik. - Myślę, że więcej możemy na tym stracić niż zyskać. Niby dlaczego mamy się przenosić? Bo gmina daje więcej pieniędzy na drogi?