Klienci sklepu skarżyli się, że kierowcy nie stawali na przystankach, jeździli niepunktualnie i byli niemili dla pasażerów.
Po Lublinie od chwili otwarcie hipermarketu Tesco jeżdżą bezpłatne autobusy wożące klientów na zakupy. Za kursy płacą sklepy. Na taką formę walki o klienta zdecydowały się oprócz Tesco Carrefour oraz Leclerc.
- Klienci skarżyli się, że stali na przystanku, a autobus mijał ich, nie zatrzymując się. Informowali też, że kierowcy byli niemili - wylicza Jolanta Woś z Carrefoura przy Witosa. - Autobusy jeździły niepunktualnie. Sama musiałam kiedyś czekać na przystanku 15 minut, a w tym czasie część osób zrezygnowała z kursu - dodaje.
Szefowie marketu słali pisemne skargi do MPK. - Przewoźnik odpowiadał, że rozmawiał z kierowcami i że takie sytuacje się nie powtórzą. Ale się powtarzały. Dlatego z końcem kwietnia rozwiązaliśmy umowę ze spółką - wyjaśnia Woś.
- Dostaliśmy tylko dwie skargi i to po dniu, w którym Carrefour wypowiedział nam umowę - mówi Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK.
Problemy sklepu z przewoźnikiem ujawnił "Kurier Lubelski”. Od początku maja linię obsługuje prywatny przewoźnik, który zażądał mniejszej zapłaty i oferuje Carrefourowi lepsze warunki.
Ale, jak ustaliliśmy, MPK ośmieszyło się nawet na samym końcu współpracy ze sklepem. Spółka okłamała pasażerów, że bezpłatne linie CA1 i CA2 zostają zlikwidowane z dniem 1 maja. Taką informację MPK zamieściło na swojej stronie internetowej i rozesłało do mediów. To wywołało zamieszanie wśród pasażerów, którzy nie wiedzieli, że autobusy nadal kursują.
- Formalnie te linie nie były zlikwidowane, zmienił się tylko obsługujący je przewoźnik - zapewnia Anna Kamińska-Smarzewska, kierownik Biura Transportu Drogowego. - To jest zdanie pani Smarzewskiej. W obrębie MPK linie zostały zlikwidowane - upiera się Wojnarowicz.