Straż ostrzega - lód na zalewie jest jeszcze bardzo kruchy. Jeśli zacznie pękać pod nogami, jest niewiele szans na to, by nie wpaść do wody. Na uratowanie życia jest wtedy bardzo mało czasu.
Zalew Zemborzycki to jedna z większych zimowych atrakcji w Lublinie. Od kilkunastu dni na zamarzniętym zbiorniku można spotkać wędkarzy i amatorów jazdy na łyżwach. W dni wolne od nauki przychodzi tu bardzo dużo młodzieży, a także rodziców z dziećmi. Wczoraj na tafli była około setka osób. Grubość lodu wynosi w tej chwili 10 cm, a miejscami nawet mniej. Lubelska straż pożarna jest przygotowana na ewentualne akcje ratownicze. Dysponuje specjalistycznym sprzętem, który służy do ratowania tonących na popękanym lodzie. Jednak żaden, nawet najlepszy sprzęt nie zapewni stuprocentowego bezpieczeństwa. Każdy, kto wchodzi na lód, musi sobie zdawać sprawę z zagrożenia.
- Najbardziej martwi, że to sami rodzice przyprowadzają tu swoje dzieci na łyżwy - dodaje Waldemar Wieprzowski. - Mimo, że to dorośli ludzie, czasem brakuje im wyobraźni.
Prawo nie zabrania wstępu na zamarznięte zbiorniki wodne, nawet jeśli tafla jest bardzo cienka, jak teraz na Zalewie Zemborzyckim. Nie chodzi jednak o to, by ustalać zakazy. Wystarczy odrobina rozsądku i trochę więcej ostrożności. Ślizganie się na lodzie nie musi być niebezpieczne. Ale żeby tak było, trzeba zaczekać na porządny kilkudniowy mróz - radzą strażacy. Na razie radzimy wybrać lodowisko na Globusie i ślizgawki na chodnikach.
Jak zachować się, gdy lód zacznie pękać
- Należy przede wszystkim położyć się. Nie próbować iść do brzegu, ale powoli przesuwać się na brzuchu. Bronić się przed wpłynięciem pod lód. Jeśli jesteśmy świadkami takiego wypadku, najpierw powinniśmy zawiadomić straż pożarną. Do tonącego możemy przesuwać się po lodzie na drabinie, drzwiach lub szerokich deskach. Przydadzą się także długie szaliki.