Rozmowa z Magdą Dylon, miss Lubelszczyzny
- Tak, szczęściara! Jestem zachwycona, bo nie spodziewałam się tego tytułu. Szczerze mówiąc, stawiałam na inne dziewczęta. Przez przypadek w tym roku wystartowałam w konkursie. Na dwa dni przed zgrupowaniem dowiedziałam się o tej szansie. Nie organizowano wyborów Miss Polonia Lublina. Nabór więc był prowadzony przez agencje.
• Była pani bardzo zaskoczona, kiedy nieoficjalnie podczas przerwy w finałowej gali, dowiedziała się od rodziny, że otrzymuje tytuł Miss Lubelszczyzny?
- Rzeczywiście, usłyszeli komunikat adresowany tylko do publiczności. Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Widziałam, że rodzice i mój chłopak Michał byli dumni.
• Co najlepiej wyszło pani podczas kilku prezentacji finałowych?
- Najbardziej byłam zadowolona z wyjścia z parasolkami. Jestem modelką, nie mam więc problemów z chodzeniem po scenie. W tym konkursie było dużo fajnych dziewczyn. Naprawdę dobrze się bawiłam! Jak w dobrej bajce. Tuż po konkursie mam poważny egzamin. Jesienią przenoszę się do Warszawy i zaczynam studia na psychologii. Interesuje mnie specjalizacja kliniczna.
• I opuści pani Lublin?
- Pozostanie tam jednak moja rodzina.